Dopiero dzięki zrywowi w końcowej fazie notowań udało im się, wyciągając główne indeksy nad kreskę. WIG20 zakończył dzień skromnym, zaledwie 0,07-proc. wzrostem. Środowe notowania początkowo ustawiły pesymistyczne wieści zza oceanu. Prezydent Trump po raz kolejny zaskoczył rynki, tym razem zrywając rozmowy o pakiecie pomocowym dla amerykańskiej gospodarki. Dodatkowym zmartwieniem dla inwestorów jest przyspieszenie tempa zachorowań na Covid-19 w Polsce. W tych mało sprzyjających warunkach negatywne nastroje przez większą część środowych notowań przeważały na rynku, ale ostatnie słowo należało do kupujących. Dopiero na finiszu sesji ożywili się kupujący, wyciągając główne wskaźniki nad kreskę. O wyniku sesji przesądziło wejście do gry Amerykanów, którzy bardziej byli zainteresowani odkupywaniem przecenionych akcji. W efekcie początek notowań za oceanem przyniósł solidne odbicie indeksów, po wtorkowej wyprzedaży, co pozwoliło odrobić straty w końcówce handlu na europejskich parkietach.
Wśród spółek z WIG20 negatywnie wyróżniały się walory Lotosu, Dino i spółek odzieżowych, notując najgłębsze spadki w indeksie. Chętnie pozbywano się też papierów największych banków, które miały za sobą trzy sesje z rzędu mocnych zwyżek. Przeciwwagą były dla nich mocno drożejące akcje PGNiG i KGHM.
W segmencie spółek o mniejszej kapitalizacji więcej do powiedzenia mieli sprzedający.