Na dalsze wzrosty na warszawskiej giełdzie trzeba jeszcze poczekać. Już w poniedziałek niedźwiedzie na ostatniej prostej sesji pokazały, że nie zamierzają jedynie biernie przyglądać się wydarzeniom rynkowym. Wtorkowa sesja już całości należała do nich.

Już na dzień dobry WIG20 zameldował się pod kreską. W pierwszych minutach tracił około 0,6 proc., a wszystkie spółki wchodzące w jego skład znajdowały się pod kreską. Niedźwiedzie ani jednak myślały iść za ciosem. Popyt wykorzystał tą bierną postawę i zaczęło się odrabianie porannych strat. Szło to bardzo mozolnie, co nie zmienia jednak faktu, że w południe indeks największych spółek był już tylko 0,3 proc. pod kreską. Nawet jednak tak niewielka przecena stawiała go w ogonie europejskiej stawki. Na innych parkietach mieliśmy bowiem delikatną przewagę zwyżek.

I kiedy wydawało się, że nasz rynek może wziąć przykład z zachowania innych parkietów podaż znowu przypomniała o sobie. Spadki znowu przybrały na sile. Nie pomogli tym razem Amerykanie, którzy rozpoczęli handel na Wall Street od niewielkiej przeceny. To praktycznie przekreśliło szanse na to, że byki coś ugrają tego dnia. Osiągnięciem było to, że udało się zniwelować trochę skalę przeceny. WIG20 ostatecznie stracił 0,4 proc. Spadki pojawiły się także w sektorze średnich i małych firm. mWIG40 zamknął dzień 0,7 proc. pod kreską, zaś sWIG80 spadł 0,2 proc. Oczywiście to oznacza, że kolor czerwony zagościł także w przypadku indeksu szerokiego rynku WIG i tym samym znowu bicie historycznego rekordu w wykonaniu tego wskaźnika trzeba przełożyć na później.

gronie największych spółek najsłabiej poradziła sobie firma Orange Polska, której papiery zostały przecenione o 3,3 proc. Ponad 2 proc. przecenę zaliczyły też takie spółki jak: PGNiG, JSW czy też Santander Bank Polska. Honoru byków starały się bronić przede wszystkim LPP i CCC . Akcje tych firm podrożały odpowiednio o 3,2 proc. i 2,1 proc.

Pierwsza część tygodnia nie dostarczyła inwestorom zbyt wielu wrażeń i upłynęła pod znakiem niewielkiej korekty wzrostów z ostatnich tygodni. Przynajmniej w teorii kolejne sesje tego tygodnia zapowiadają się dużo ciekawiej. W środę mamy chociażby decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie dalszego kształtu polityki pieniężnej. Prawdziwe rynkowe trzęsienie ziemi może jednak nastąpić w czwartek. Wtedy swoje pięć minut będzie miał Europejskie Bank Centralny, a przede wszystkim poznamy dane dotyczące inflacji w Stanach Zjednoczonych. Z tej perspektywy można zaryzykować stwierdzenie, że wszystko co najciekawsze w tym tygodniu na giełdach jest jeszcze przed nami.