Po pierwsze, patrząc na wykresy, nadal obowiązuje hossa. W USA S&P 500 jest przy szczycie z początku maja. W Europie przełom maja i czerwca przyniósł wybicie górą i kolejne, choć niezbyt duże, zwyżki DAX czy CAC. W kraju główne indeksy po kwietniowo-majowym rajdzie stanęły w miejscu, ale kierunek średnioterminowy jest wzrostowy.

Po drugie, mamy za sobą sezon publikacji wyników za I kwartał 2021 r. Zarówno w USA, jak i przede wszystkim w Polsce, wypadł on bardzo dobrze, znacznie powyżej oczekiwań.

Po trzecie mamy w ostatnich dniach dość ciekawą sytuację na rynku amerykańskich obligacji. Z jednej strony ostatnie odczyty inflacji były powyżej prognoz, a szacunki wskazują na dalszy jej wzrost. Z drugiej rentowność dziesięciolatek wyłamała się dołem z konsolidacji trwającej od maja i wróciła poniżej 1,5 proc. Być może rynek nieco ostudził swój optymizm w zakresie szybkiego odejścia od ultrałagodnej polityki monetarnej. Fed konsekwentnie podtrzymuje, że szybszy wzrost cen jest zjawiskiem przejściowym. Podobne stanowisko prezentuje nasza RPP. Na ostatnim posiedzeniu nie tylko nie dokonała żadnych zmian w polityce pieniężnej, ale wręcz zaakcentowała, że inflacja może przejściowo znajdować się powyżej celu i nie wymaga to natychmiastowej reakcji.