Choć na większości głównych światowych parkietów ostatnie dni przyniosły symboliczne wzrosty indeksów, wydaje się, że korekcyjny ruch rozpoczęty w pierwszych dniach września, jeszcze się nie zakończył. Silne powszechne przekonanie przedstawicieli władz monetarnych o przejściowym charakterze presji inflacyjnej wciąż nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistych danych.
Korekta jeszcze nie zakończona
Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku dynamika wzrostu cen osłabnie, ale głównie będzie to efekt wysokiej tegorocznej bazy odniesienia. Można przypuszczać, że banki centralne większą wagę będą przykładać do oceny stanu i perspektyw gospodarki, a w przypadku Fedu do sytuacji na rynku pracy. Publikowane w ostatnich dniach dane makroekonomiczne nie były jednoznaczne. Inflacja trzyma się mocno, rynek pracy słabiej, wskaźniki wyprzedzające sygnalizują spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego, część bieżących danych wciąż podtrzymuje optymistyczny obraz koniunktury. W warunkach niepewności inwestorzy zachowują się dość ostrożnie. Indeksy na Wall Street zwyżkowały do czwartku po 0,3–0,4 proc. Podobnie było na giełdzie we Frankfurcie. Niewielkie spadki miały miejsce na parkietach w Paryżu i Londynie.
Spośród rynków wschodzących najgorzej wciąż wygląda sytuacja w Azji. Powodów jest kilka, wszystkie znane już od pewnego czasu, choć dość długo ignorowane. Główne dwa z nich to spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego, spowodowane nie tylko kolejną falą epidemii i drastycznymi ograniczeniami z nią związanymi, oraz restrykcyjna polityka chińskich władz wobec dużych firm i całych branż. Ostatnio do świadomości inwestorów dotarł fakt, że spora część tamtejszych wielkich firm ma ogromne zadłużenie i kłopoty z jego spłatą. Najnowszy przykład to deweloper Evergrande, drugi co do wielkości w Chinach. W efekcie Hang Seng zniżkował do czwartku o 5,5 proc., a Shanghai Composite szedł w dół o ponad 2,5 proc., po kilkutygodniowej dość dynamicznej poprawie notowań. Nastroje pogorszyły się nieco także na sporej części parkietów naszego regionu. MSCI Emerging Markets zniżkował do czwartku o 1,7 proc., kontynuując falę spadkową rozpoczętą tydzień wcześniej.
Małe i średnie spółki znów w ofensywie
Ostatnie dni przyniosły po części kontynuację tendencji zarysowanej tydzień wcześniej. WIG20 nadal pozostaje w fazie korekty, choć jej skala wciąż jest niewielka, a dynamika słabnie. Do czwartku indeks naszych największych firm zniżkował o 0,1 proc., a od niedawnego szczytu i pierwszych dni września zniżkuje o niespełna 2,5 proc. Wciąż jest szansa na ponowienie ataku na 2400 punktów, ale powinna to być próba dobrze „przemyślana” przez byki, tak by nie doszło do pojawienia się formacji podwójnego szczytu. Bez pomocy zagranicy będzie trudno, ale rosnące wyraźnie obroty wskazują na wzmożoną aktywność globalnych graczy. Pytanie tylko, czy nastroje dopiszą, szczególnie że WIG20 w ujęciu dolarowym doświadcza znacznie mocniejszej korekty, sięgającej łącznie prawie 4,5 proc. Nieźle wciąż sobie radzi indeks szerokiego rynku, trzymając się blisko rekordowej strefy. Do czwartku zwyżkował o 0,8 proc. Na wykresie dziennym można dostrzec zarys formacji podwójnego szczytu, ale na razie nie wygląda to zbyt groźnie. Niekwestionowanym liderem ostatnich dni był mWIG40, który poszedł w górę o 1,6 proc. i znalazł się najwyżej od połowy lipca 2007 r. Rynek średniaków od czterech tygodni wygląda bardzo byczo i nie można wykluczyć ataku na poziom 5500 punktów. Wiarygodność tego ruchu nie jest niestety wzmacniana wskutek utrzymywania się dość przeciętnych obrotów. Ciekawie działo się w segmencie najmniejszych spółek. W pierwszej połowie tygodnia sWIG80 pobił swój historyczny rekord, ale kolejne dni przyniosły lekkie cofnięcie, w wyniku czego bilans pierwszych czterech sesji wyszedł na zero.
W gronie blue chips pozytywnie wyróżniały się rosnące o 8,3 proc. akcje Tauronu, zbliżając się tym samym do lokalnego szczytu z sierpnia 2017 r. Rozgrywka w tych okolicach może więc być interesująca. Walory PGE zwyżkowały o niecałe 2 proc. i nie epatowały spektakularnymi wydarzeniami, może poza próbą utrzymania się powyżej 10 zł, na razie nieudaną. Po raz drugi w tym miesiącu byki usiłują zainicjować mocniejszy rajd papierów CD Projektu. Do czwartku podciągnęły one kurs tej spółki o ponad 8 proc. Dobre wyniki za drugi kwartał procentują, mimo wciąż niezbyt dobrych opinii części analityków i pojawiających się co jakiś czas informacji o kolejnych funduszach grających akcjami CD Projektu na krótko. Ważną strefę technicznego oporu starają się przetestować akcje Lotosu, które do czwartku drożały o 4,4 proc. Walory PKN Orlen podążały tuż za nimi, rosnąc o prawie 3,5 proc. Sporo się działo na rynkach akcji Mercatora i JSW. Pierwsze sesje tygodnia przyniosły kontynuację fatalnej passy producenta rękawic, czyli spadek poniżej 150 zł, do poziomu najniższego od lipca ubiegłego roku. Sytuację odmieniła publikacja raportu finansowego za pierwsze półrocze, z którego wynika, że spółka wypracowała 402 mln zł zysku netto wobec 230 mln zł rok wcześniej. Kurs akcji w środę i w czwartek rósł po ponad 6,5 proc., ale strat z pierwszych dni nie udało się w pełni odrobić i tydzień kończył się spadkiem o niecały 1 proc. Walory JSW z kolei kontynuowały spektakularny rajd aż do środy. W czwartek nieoczekiwanie niedźwiedzie wyprowadziły kontrę, której siła rażenia sięgała niemal 6 proc., i to przy bardzo wysokich obrotach. Bilans pierwszych czterech sesji był jednak wciąż dla byków korzystny i wyniósł 1,8 proc. Liderem wśród spadkowiczów były walory KGHM, które taniały o ponad 5 proc., testując dołki z połowy sierpnia. To efekt pogorszenia się sytuacji oraz wzrostu nerwowości na rynku miedzi. O ponad 1 proc. w dół szły walory Allegro, jednak pod koniec tygodnia byki podjęły próbę powstrzymania trwającej od początku września spadkowej fali.