Wczorajsze spadki na Wall Street, a także nie najlepsza sesja na rynkach azjatyckich nie przestraszyły inwestorów w Warszawie. Od początku dnia byki dzielnie stawiają czoła podaży. W pierwszych minutach handlu wydawało się co prawda, że niedźwiedzie mogą przejąć kontrolę rynkową, ale byki odparły atak i same próbują coś ugrać. W południe indeks WIG20 był 0,3 proc. nad kreską. Niewielkie zmiany notowały średnie i małe spółki. mWIG40 był 0,1 proc. na plusie, a sWIG80 tyle tracił.

Nasz rynek wytrzymał więc początkową presję otoczenia. Teraz ono też zaczyna nam sprzyjać. Wzrosty obserwujemy bowiem na większości europejskich parkietów. Francuski CAC40 rośnie 0,8 proc. Niemiecki DAX zyskuje 0,5 proc. Na plusie są też kontrakty na amerykańskie indeksy. To dobrze wróży na drugą część dnia.

Patrząc na nasz rynek warto zwrócić uwagę na ponadprzeciętną aktywność inwestorów. Nie minęła połowa sesji, a obroty przekroczyły 500 mln zł. Wczoraj mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją. Wygląda więc na to, że kapitał na GPW znowu płynie szerokim łukiem. W kontekście ostatniej siły naszego rynku można to odczytywać jako bardzo pozytywny sygnał.

Dzisiaj kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza inwestorów, chociaż w drugiej połowie dnia warto zwrócić uwagę na amerykański indeks PMI i ISM. Oczywiście ważny będzie też początek notowań na Wall Street. Udane otwarcie może dodać skrzydeł również bykom w Warszawie. Spadki będą natomiast testem siły naszego rynku.

Jeśli chodzi o sferę makro to na większe atrakcje trzeba czekać co najmniej do jutra. Z perspektywy naszego rynku, a przede wszystkim złotego, kluczowa będzie decyzja RPP w sprawie stóp procentowych. Dzisiaj euro jest wyceniane na około 4,60 zł, zaś dolar kosztuje 3,96 zł. Pod koniec tygodnia mamy z kolei dane z amerykańskiego rynku pracy. Oczywiście nie wolno zapominać o ryzykach, jakie wciąż wiszą nad rynkami (kryzys energetyczny, problemy chińskich deweloperów czy też perspektywa taperingu) ale nasz parkiet na razie nieźle sobie z tym radzi.