Dzięki niezłym stopom zwrotu w sierpniu fundusze akcji polskich – średni wyniki rzędu niecałych 2 proc. – umocniły swoją pozycję jednej z najbardziej zyskownych grup produktów w ofercie TFI w tym roku. Na razie – 17 proc. przeciętnego zysku od stycznia do sierpnia – przegrywają jedynie z egzotycznymi funduszami akcji tureckich – 30 proc. na plusie, i akcji azjatyckich rynków wschodzących – nieco ponad 17 proc. nad kreską.
Napływy do funduszy akcji pojawią się, gdy...
Mimo to inwestorzy stronią od funduszy inwestujących na GPW. Dlaczego? – Po pierwsze, nie chcą ich sprzedawać dystrybutorzy, którzy myślą, że nie ma sensu zachęcać klientów do akcji po tak dynamicznej hossie, bo na pewno jesteśmy blisko szczytów. Po drugie, nie chcą ich sami inwestorzy, którym akcje źle się kojarzą – ze stratami tym, którzy zainwestowali w nie w 2007 r., lub z „kasynem" tym, którzy na bieżąco śledzą dyskusję polityczną – wyjaśnia Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI. – W efekcie, nawet jeżeli dystrybutorzy chcieliby sprzedawać fundusze akcji polskich, mieliby z tym znacznie większy problem niż dziesięć lat temu – dodaje Staniszewski.
– Inwestorami, niezależnie od stopnia doświadczenia, rządzą dwie emocje – chciwość i strach. Napływy do funduszy akcji polskich pojawią się, kiedy ta pierwsza przeważy nad tym drugim. Innymi słowy, kiedy historyczne stopy zwrotu funduszy akcji będą na tyle duże, żeby detaliczni inwestorzy zapomnieli o bessie z 2008 r. – uważa Michał Wojciechowski, zastępca dyrektora DM BOŚ.
Ostatni raz istotne napływy do funduszy akcji polskich pojawiły się w połowie 2013 r. i trwały do jesieni. Klienci TFI wybierali wtedy portfele akcji małych i średnich spółek. Zaczęły się one sprzedawać, gdy ich średnie roczne stopy zwrotu sięgnęły mniej więcej 30 proc. Posługując się analogiami historycznymi, można dojść do wniosku, że sprzedaż funduszy akcji polskich poprawi się, gdy zyskają kolejne 5–10 proc. od obecnych poziomów (24 proc. w 12 miesięcy), bez wyraźnych wahań w dół. Czy rzeczywiście tak się stanie? – Gdybym to wiedział, byłbym bardzo bogatym człowiekiem – żartuje Wojciechowski.