Ostatni cios dla tego rynku przyszedł ze strony amerykańskiego Departamentu Energii, który poinformował o wyraźnym wzroście zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych. „Zwiększenie zapasów i produkcji ropy przyczyniło się do obniżenia notowań ropy WTI, której sytuacja była już niestabilna w związku z potencjalnym ryzykiem spowolnienia na rynkach wschodzących" – wskazują analitycy Saxo Banku. Warto zwrócić uwagę, że wzrost produkcji (m.in. w Stanach Zjednoczonych czy Rosji) i zapasów ropy jest dziś jednym z najważniejszych czynników, które przemawiają za spadkami cen ropy. Przedstawiciele Saxo Banku podkreślają jednak, że aby lepiej zrozumieć zachowanie cen ropy, trzeba się też bliżej przyjrzeć strukturze popytu na ten surowiec. „Jak donosi Bloomberg, według Międzynarodowej Agencji Energetycznej 50 proc. globalnego wzrostu popytu w 1999 roku było napędzane przez kraje spoza Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
Obecnie odsetek ten wzrósł do 87 proc., a jego największą część stanowią Chiny i Indie, co podkreśla bieżące ryzyko dotyczące popytu wśród kluczowych konsumentów, ponieważ ich waluty cały czas słabną w stosunku do dolara" – twierdzą analitycy Saxo Banku. Inna sprawa, że wielu krajom zależy na tym, aby ceny ropy utrzymywały się na stosunkowo wysokim poziomie. Wśród nich jest chociażby Arabia Saudyjska. Starcie tych dwóch sił powoduje, że prognozy dla cen ropy zbliżone są do obecnych poziomów rynkowych. Według analityków ankietowanych przez Bloomberga na koniec III kwartału cena ropy WTI ma się kształtować w okolicach 68 dolarów za baryłkę, a na koniec roku ma być to 66,6 dolara (średnia wskazań). W poniedziałek zaś płacono za nią około 65 dolarów.