Prognozy mówiące o tym, że ceny ropy naftowej mogą w niedługim czasie zbliżyć się do poziomu 100 dolarów za baryłkę, stają się coraz mniej realne. Po dynamicznych zwyżkach we wrześniu październik przynosi bowiem przecenę tego surowca i tym samym znowu więcej argumentów mają ci, którzy nie widzą kursu ropy przy 100 dolarach.
Kwestia Iranu
Jeszcze na początku października wydawało się, że poziom 100 dolarów za baryłkę jest jak najbardziej do osiągnięcia. Cena za baryłkę ropy typu Brent przebiła poziom 86 dolarów, zaś typu WTI zbliżyła się do 77 dolarów. Już wtedy pojawiały się głosy, że podejście pod psychologiczny poziom wcale nie będzie jednak takie łatwe. Kolejne tygodnie tego miesiąca potwierdziły te przypuszczenia. Ropa Brent zjechała poniżej 80 dolarów za baryłkę, a WTI poniżej 70 dolarów.
– Jeszcze na początku października na rynku ropy naftowej pojawiały się prognozy, które zakładały dalsze zwyżki notowań tego surowca, w kierunku 90, a nawet 100 dolarów za baryłkę. Główną przyczyną tych śmiałych projekcji były obawy dotyczące produkcji ropy naftowej w Iranie oraz eksporcie ropy z tego kraju – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
Ma to związek oczywiście z sankcjami narzuconymi przez Stany Zjednoczone na Iran. Amerykanie dodatkowo oczekują, że ich sojusznicy całkowicie zrezygnują z irańskiej ropy naftowej. Na to się jednak nie zanosi.
– Obecnie wiele wskazuje na to, że wbrew życzeniom Stanów Zjednoczonych produkcja ropy naftowej w Iranie nie spadnie do zera – a to oznacza podobny scenariusz jak przy poprzedniej rundzie sankcji, podczas której kilka azjatyckich krajów otrzymało wyłączenia z sankcji – twierdzi Sierakowska.