Cena tego metalu znowu przekroczyła poziom 15 700 dolarów za uncję. Eksperci przyznają, że ruch ten jest pewnego rodzaju zaskoczeniem, ale też świadczy o tym, że popyt jest mocno zdeterminowany. – W ostatnich dniach notowaniom złota udało się rosnąć pomimo zwyżek wartości amerykańskiego dolara. To świadczy o sile strony popytowej na rynku tego kruszcu – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
– Metal ten zwykle wykazuje ujemną korelację z amerykańską walutą, jednak tym razem wygrało dążenie inwestorów do zakupu bezpiecznych instrumentów. Cena złota znajduje się powyżej minimum z połowy stycznia, zatem trend zwyżkowy nadal jest aktualny – uważa David Madden z CMC Markets.
Okazuje się więc, że mimo chwilowego oddechu na rynkach sytuacja nadal jest niepewna. Temat koronawirusa i jego wpływu na gospodarkę przycichł, ale to nie znaczy, że całkowicie zniknął. – Utrzymywaniu się presji popytowej na rynku złota sprzyjają obawy związane z konsekwencjami koronawirusa nie tylko na chińską, ale również na globalną gospodarkę. Obecnie liczba zgonów wywołanych wirusem przekroczyła już tę z czasów epidemii SARS. Jednocześnie wielu obserwatorów rynku powtarza, że sytuacja jest bliska opanowania, przez co nie można mówić o panice na rynku, lecz co najwyżej o zniecierpliwieniu i niepewności. Nie zmienia to faktu, że również te odczucia sprzyjają zwyżkom cen złota jako tzw. bezpiecznej przystani – podkreśla Dorota Sierakowska. Średnia prognoz analityków ankietowanych przez Bloomberga wskazuje jednak, że na koniec marca uncja złota będzie kosztować 1507,5 USD. PRT