Fed obniża stopy procentowe, ogłasza nieograniczony program QE, Amerykanom rozdawane są pieniądze, a mimo to dolar nadal pozostaje silny. Czy jesteśmy więc obecnie skazani na jego siłę?
Jeśli przypomnimy sobie początki kryzysu związanego z koronawirusem, czyli moment pierwszych informacji z Chin, to warto zauważyć, że widzieliśmy jednak mocny ruch pary EUR/USD w górę. Zbliżyła się ona nawet do poziomu 1,15 i pojawiały się pytania, co stoi za tym ruchem. Wynikało to z dość prozaicznej rzeczy, jaką było finansowanie się spekulantów tanim euro. Później jednak sytuacja powróciła do normy. Dolar przy każdym kryzysie jest bowiem walutą pożądaną nawet bardziej niż jen czy też frank szwajcarski. Ostatnie tygodnie tylko to potwierdziły. Dolar jest mocny w relacji nie tylko do euro, ale też do innych walut. To pokazuje także, że inwestorzy nie widzą za bardzo alternatywy, nawet jeśli Fed masowo drukuje pieniądze. Działania banku centralnego przekładają się na wzrosty na rynkach akcji, ale dolar mimo wszystko nadal za bardzo nie traci. Pytanie o jego przyszłość jest pytaniem o to, co dalej będzie z pandemią, czyli jak długo ona potrwa i jak odbije się na globalnej gospodarce. Moim zdaniem kryzys związany z koronawirusem odsłoni tzw. słabe ogniwa. Pokaże, które kraje są słabe i nie będą w stanie poradzić sobie z tsunami gospodarczym, które pojawiło się przez koronawirusa. Pod tym względem Amerykanie, nawet mimo tego, że drukują i rozdają pieniądze, są najlepiej przygotowani do walki z kryzysem. Gorzej będzie w Europie. Jeśli nawet pandemia zostanie wygaszona, to ujawni nowe problemy, na przykład w postaci kondycji budżetowej Włoch czy też Hiszpanii. Mogą też pojawić się pytania, czy te kraje nie wypadną przypadkiem ze strefy euro. To będzie wątek na drugą połowę roku.
Wychodzi więc na to, że obecne działania banków centralnych mają stosunkowo niewielki wpływ na rynek walutowy, a liczy się przede wszystkim to, jak dalej rozwinie się sprawa koronawirusa i tego, jaki on będzie miał wpływ na globalną gospodarkę.
Dokładnie tak. Jeśli będziemy mieli kolejne perturbacje związane z koronawiursem, czyli m.in. zawirowania w strefie euro czy problemy na rynkach wschodzących, które moim zdaniem słabo będą radziły sobie z koronawirusem, to dolar w parze z walutami z tych regionów nadal może pozostawać silny.