Ostatnia fala poprawy nastrojów na światowych rynkach w pierwszej fazie wyraźnie pomogła także notowaniom złotego. Jeszcze pod koniec października euro było wyceniane na około 4,65 zł. Listopadowy rajd sprowadził parę walutową EUR/PLN w okolice poziomu 4,46. I chociaż na światowych rynkach apetyt na ryzykowne aktywa nadal jest spory, co widać dobrze na przykładzie akcji, to aprecjacja złotego się zatrzymała.
Niewykorzystane szanse
Miejsce, w którym zatrzymała się aprecjacja złotego, nie jest przypadkowe. Poziom 4,45–4,46 w ostatnich miesiącach testowany był już kilka razy. Para EUR/PLN w tych okolicach spędziła dużą część września. Poziom ten atakowany był również w październiku. To właśnie po nieudanej próbie zejścia na niższe stopnie zaczęła się mocniejsza deprecjacja złotego, która wywindowała notowania EUR/PLN do blisko 4,65. Wtedy jednak otoczenie nie było aż tak sprzyjające. Światowe rynki bały się drugiej fali koronawirusa, a dodatkowo mieliśmy niepewność związaną z wyborami prezydenckimi w USA. W listopadzie tematem numer jeden są szczepionki na koronawirusa, które doprowadziły do zwrotu w kierunku ryzykownych aktywów. Pomogło to też naszej walucie. Od kilku dni złoty już jednak z tego tak bardzo nie korzysta.
– Mimo że relatywna siła złotego się utrzymuje, to w ostatnich dniach dynamika zwyżek wartości rodzimej waluty wyraźnie malała, co może świadczyć o wyczerpaniu się potencjału tego ruchu – przynajmniej w krótkoterminowej perspektywie – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Jak dodaje, nasza waluta pozostaje uzależniona głównie od czynników zewnętrznych. – W tym tygodniu uwagę inwestorów przyciągnie zapewne w dużej mierze sytuacja w USA za sprawą środowych minutes z posiedzenia FOMC oraz sporej ilości zaplanowanych wystąpień przedstawicieli Rezerwy Federalnej. Niemniej w czwartek czeka nas amerykańskie Święto Dziękczynienia, które obniży aktywność inwestorów i będzie wpływało na obniżenie znaczenia ruchów cenowych pod koniec bieżącego tygodnia – podkreśla Sierakowska.
Teoretycznie wpływ na notowania naszej waluty mogłyby mieć krajowe dane makroekonomiczne. Od dłuższego czasu ich oddziaływanie na notowania waluty jest jednak ograniczone. Tak było chociażby w poniedziałek.