Wydarzeniami z rynku surowców i towarów z 2020 r. można byłoby spokojnie obdzielić kilka lat i w każdym przypadku mówilibyśmy o wyjątkowym roku. W tym, który właśnie się kończy, mieliśmy wszystko. Ci, którzy myśleli, że końcówka roku będzie upływała pod znakiem wygaszania aktywności inwestorów, byli w błędzie. Szalony rok musi się kończyć z przytupem.
Ropa na cenzurowanym
Wszystko oczywiście za sprawą koronawirusa. Ten znów uderzył w rynek. Tym razem tematem numer jeden jest jego mutacja odkryta w Wielkiej Brytanii. Znów wrócił temat ograniczenia przemieszczania się (głównie lotów z Wielkiej Brytanii) oraz kolejnego zamknięcia gospodarek.
Najmocniej na tym ucierpiała ropa naftowa, która w poniedziałek traciła nawet ponad 5 proc. O tym, jak szkodliwe dla notowań ropy może być zamknięcie gospodarek, przekonać mogliśmy się wczesną wiosną. Wtedy to doszło do niespotykanej sytuacji, w której wycena kontraktów ropy WTI zjechały poniżej zera. Od tamtego czasu dużo jednak się zmieniło. Popyt na ropę zaczął się odradzać, a notowania zbliżyły się do psychologicznego poziomu 50 USD za baryłkę. Poniedziałkowa przecena oddaliła nieco kurs od tej wartości.
– Kolejne ograniczenia powodują niepewność po stronie popytu na ropę naftową. W weekend do kwestii popytu odniósł się rosyjski minister energii, który stwierdził, że zapotrzebowanie jest o około 6 mln baryłek dziennie mniejsze niż przed pandemią. Dodatkową presję na notowania nakłada dolar amerykański. Pomimo zbliżającego się finału negocjacji nad stymulacją fiskalną, indeks dolara znacznie się umocnił. Powodem są pesymistyczne nastroje. Rynek ważył w poniedziałek, jakie ryzyko dla notowań surowca niesie nowa mutacja wirusa, a także czy istnieje ryzyko odroczenia odbicia gospodarczego – wskazują analitycy TMS Brokers.