Ropa szybko powróciła na wzrostową ścieżkę, przynajmniej w krótkim terminie. Po kilku perturbacjach i chwilowym schłodzeniu nastrojów ceny „czarnego złota" przekraczają kolejne bariery. Odmiana WTI powróciła w poniedziałek powyżej 70 USD za baryłkę. Odmiana Brent powoli zbliża się do poziomu 74 USD. Korektę na ropie można więc na dobre uznać za zakończoną?
Huragan w centrum uwagi
Eksperci od początku spadków, które nastąpiły w ostatnich kilku tygodniach na rynku ropy, podkreślali, że na razie większych powodów do niepokoju nie ma i trzeba je traktować przede wszystkim jako normalne schłodzenie nastrojów po wcześniejszych mocnych wzrostach. Ostatnie wydarzenia rynkowe zdają się potwierdzać ich słowa. Inna sprawa, że ostatnie ruchy na tym rynku to w dużej mierze wpływ wydarzeń, które raczej trudno przewidzieć. Mowa tutaj jest przede wszystkim o huraganie Ida nad regionem Zatoki Meksykańskiej, który zakłócił produkcję surowca.
– Przedłużający się przestój w Zatoce Meksykańskiej w następstwie huraganu Ida usunął z rynku ponad 20 mln baryłek podaży, a rafinerie miały problem ze wznowieniem działalności po przerwach w dostawie prądu i powodziach. Sytuacja ta znalazła odzwierciedlenie w korzystnym dla ceny, ale jednocześnie bardzo zniekształconym tygodniowym raporcie w sprawie zapasów, w którym amerykańska Administracja Informacji Energetycznej obniżyła produkcję o 1,5 mln baryłek dziennie, a popyt rafineryjny o 1,6 mln baryłek dziennie – wskazują eksperci Saxo Banku. Oczywiście otwartym pytaniem pozostaje to, jak rynek będzie wyglądał, kiedy skutki huraganu w pełni uda się już opanować. Wtedy zapewne znowu do gry wrócą „stare" tematy.