Ma mu w tym pomóc nowy właściciel: niemiecka firma Homann, która w ubiegłym miesiącu (za pośrednictwem funduszu IFR) kupiła Lisnera. – Liczymy na to, że będziemy mogli zwiększyć produkcję i eksport do Niemiec – zapowiada Piotr Janiec, dyrektor Lisnera.
Podkreśla, że spółka ma wystarczające moce produkcyjne. – Nie musimy już robić dużych inwestycji. W przebudowę i unowocześnienie naszego zakładu w Poznaniu zainwestowaliśmy około 20 milionów złotych – mówi. Dodaje, że Homann to lider branży na rynku niemieckim. – Działamy w podobnych segmentach. Dzięki zmianie właścicielskiej wzrośnie innowacyjność naszej firmy – twierdzi.
Wcześniej Lisner należał do brytyjskiego koncernu Uniq. Ten jednak już od kilku miesięcy szukał na niego kupca, ponieważ potrzebował gotówki (banki wymuszały na Uniq redukcję zadłużenia). W ubiegłym miesiącu koncern zbył za 28,5 mln euro biznesy w Polsce i Niemczech.
Według szacunków władz Lisnera, spółka jest liderem w branży przetworów śledziowych. – Mamy w tym segmencie około 23 proc. rynku i umacniamy naszą pozycję. Podobnie w przypadku past rybnych. Kontrolujemy ponad połowę tego rynku – mówi Janiec.
W niektórych segmentach Lisner „ściga” się z giełdowym Graalem. – Na przykład jeśli chodzi o konserwy rybne, nasza firma ma mocną, pierwszą pozycję z około 38-proc. rynku. Z kolei w segmencie przetworów chłodzonych Lisner ma wprawdzie największe udziały, ale depczemy mu po piętach – podkreśla Bogusław Kowalski, prezes Graala. W pierwszym półroczu giełdowa grupa miała 212,7 mln zł obrotów i 2 mln zł straty (po trzecim kwartale już wyszła na plus). Z kolei Lisner wypracował w pierwszej połowie 2009 roku około 92 mln zł przychodów i około 9 mln zł zysku operacyjnego.