Ostatecznie na zamknięciu sesji za jeden papier płacono 47 zł, co oznacza, że przez cały dzień akcje podrożały o 8 proc.

Według wstępnych niezaudytowanych danych wynik EBITDA (wyrażony w euro) spożywczej grupy wzrósł w porównaniu do 2008 r. o 58 proc. Poprawie uległa również marża EBITDA, która zwiększyła się o 41 proc. Przychody cukrowego biznesu przeliczane na europejską walutę w ubiegłym roku spadły o 4 proc. Za niższymi obrotami stoi głównie taniejąca hrywna. W przeliczeniu na ukraińską walutę przychody Astarty wzrosły bowiem o 40 proc. Sytuacji finansowej spółki sprzyja drożejący cukier w kraju oraz za granicą. Ze sprzedaży na Ukrainie pochodzi ponad 80 proc. obrotów Astarty.

Nad Dnieprem od dłuższego czasu mówi się o utrzymującym się deficycie cukru będącym przyczyną drożyzny. Po wstąpieniu naszych wschodnich sąsiadów do WTO sprawę miało częściowo rozwiązać wprowadzenie obowiązkowych kwot na import nierafinowanego cukru. Sprowadzeniem surowca mają zajmować się firmy, które otrzymają licencję od Ministerstwa Gospodarki Rolnej.

W tym roku doszło do kuriozalnej sytuacji, gdyż import powierzono jednej z firm niezwiązanej z branżą cukrowniczą. O licencję starała się również Astarta. – Sprawa nie została do końca rozstrzygnięta. Do ministerstwa wpłynęły odwołania i niewykluczone, że będzie nowa decyzja odnośnie przydziału kwot na import – tłumaczy nam Jana Kawuszewskaja, rzecznik prasowy ukraińskiej spółki.