Przykładowo ROE, który w okresie boomu na rynku nieruchomości w 2007 r. przekraczał 35 proc., teraz wynosi minus 2 proc. Niekorzystna tendencja, jeśli chodzi o spadek rentowności, wydłużyła się już do siedmiu kwartałów.
Najprostsze wytłumaczenie tego fenomenu jest takie, że koniunktura na rynku nieruchomości reaguje z opóźnieniem w stosunku np. do przemysłu, gdzie oznaki ożywienia są widoczne już od wielu miesięcy. Być może poziom cen, szczególnie jeśli chodzi o nieruchomości mieszkaniowe, został wcześniej tak wyśrubowany, że musiałoby dojść do silnego wzrostu dochodów potencjalnych nabywców, by powrócił boom w postaci sprzed kilku lat.
Inna sprawa, że deweloperów obowiązują specyficzne (i co jakiś czas zmieniające się) zasady księgowości, co sprawia, że zmiany przychodów czy zysków (związane m.in. z przeszacowywaniem wartości nieruchomości znajdujących się w aktywach) utrudniają porównania z innymi branżami. Gwałtowne, kilkudziesięcioprocentowe, a nawet kilkusetprocentowe wahania wyników to już norma. Najbardziej na obrazie sektora zaciążyło GTC, którego strata netto urosła o ok. 0,5 mld zł.
[obrazek=http://grafika.parkiet.com/gparkiet/914176,153534,9.jpg]