W minionym roku zanotowała ona bowiem (głównie za sprawą zmniejszenia stanu zapasów) aż 6,6 mln zł ujemnych przepływów pieniężnych z działalności operacyjnej. Dla porównania w 2008 r. było 2,8 mln zł dodatnich przepływów. W raporcie z badania audytor zaznaczył, że zasadą dobrze prowadzonej działalności jest generowanie dodatnich przepływów na działalności podstawowej i że trwałe utrzymywanie ujemnych przepływów może doprowadzić do problemów z utrzymaniem bieżącej płynności, a w konsekwencji do jej trwałej utraty.

W 2009 r. giełdowa grupa miała 399 tys. zł straty netto przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej przy 39,2 mln zł przychodów. Rok wcześniej zarobiła zaś na czysto 8,7 mln zł, a sprzedaż sięgnęła 72 mln zł. Tak znaczne pogorszenie wyników zarząd przedsiębiorstwa tłumaczy kryzysem finansowym, który skłonił jego partnerów do spowolnienia lub wstrzymania realizowanych kontraktów oraz do przesunięcia planowanych inwestycji. Wynik na poziomie netto byłby niższy o kolejne 971 tys. zł, gdyby spółka nie zmieniła sposobu wyceny zobowiązań z tytułu partycypacji i kaucji.

Jarosław Ślipek, prezes Intakusa, uspokaja, że ten rok będzie dla firmy zdecydowanie lepszy od minionego zarówno pod względem przepływów, jak i przychodów i wyniku netto. – Jestem pełen optymizmu w odniesieniu do 2010 r. Zauważamy bowiem pozytywne zmiany w porównaniu z ubiegłym rokiem, gdy inwestorzy mieli problemy z płynnością i z finansowaniem inwestycji – mówi. – W perspektywie mamy podpisanie ciekawej umowy, przygotowujemy się również do własnej inwestycji – dodaje.

Nie chce jednak mówić o szczegółach. Zarząd Intakusa zapowiada, że w najbliższym czasie położy większy nacisk na dywersyfikację przychodów (poprzez zwiększenie liczby podmiotów, z którymi współpracuje, oraz zaangażowanie się w przedsięwzięcia w sektorach innych niż budowlany).