Próg nie został osiągnięty. – Powodzenie subskrypcji w sytuacji, gdy cena emisyjna papierów była znacząco wyższa niż rynkowa, od początku było mocno wątpliwe – przyznaje Piotr Kardach, prezes firmy (w przeszłości kierował m.in. informatycznymi Emaksem i Sygnity).
Działająca w sektorze odnawialnych źródeł energii (OZE – red.) spółka oferowała akcje po 0,1 zł (po cenie nominalnej). Tymczasem na GPW w piątek kurs wynosił tylko 0,03 zł. Początkowo firma szukała nabywców wśród dotychczasowych akcjonariuszy (głównym jest poznańska grupa BBI, która mimo że regularnie zmniejsza zaangażowanie, wciąż kontroluje 15,12 proc. kapitału) w ramach prawa poboru. Dwa prawa poboru uprawniały do nabycia jednej akcji serii A1. Brak odzewu z ich strony sprawił jednak, że zarząd próbował uplasować papiery na rynku kapitałowym. Zapisy, które ruszyły jeszcze we wrześniu, były kilkakrotnie przedłużane. Nie przyniosło to jednak żadnego efektu.
Skystone Capital chciał wydać pieniądze z oferty na spłatę zobowiązań. Na koniec września łączne zadłużenie grupy kapitałowej sięgało 136 mln zł. Równocześnie firma miała na kontach 0,5 mln zł gotówki, a należności i zapasy wynosiły ponad 13 mln zł. Część środków miała też zasilić kapitał obrotowy z przeznaczeniem na zakup drewna dla fabryki w Wałczu, która produkuje brykiet i węgiel drzewny. Ma być filarem grupy po restrukturyzacji, która zakłada sprzedaż pozostałych aktywów.
Kardach, który kieruje Skystone Capital od kilku miesięcy, deklaruje, że fiasko emisji nie przekreśla przyszłości spółki. – Intensywnie rozmawiamy o alternatywnych źródłach finansowania. Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami będziemy mogli poinformować rynek i akcjonariuszy, skąd weźmiemy pieniądze – podsumowuje. Nie zdradza szczegółów, zasłaniając się dobrem negocjacji.