Inwestorzy z GPW obstawiają koniec korekty na Zachodzie?

Wojna domowa w Libii, szybujące ceny ropy naftowej, obniżka ratingu kredytowego Grecji, spadki kursów na giełdach zachodnich – to wszystko, o dziwo, nie przeszkodziło WIG20 w ataku na szczyt hossy

Aktualizacja: 27.02.2017 01:27 Publikacja: 08.03.2011 03:28

Od jesieni 2010 r. WIG20 podejmował już trzy próby ataku na  2800 pkt i każda kończyła się fiaskiem.

Od jesieni 2010 r. WIG20 podejmował już trzy próby ataku na  2800 pkt i każda kończyła się fiaskiem. Wykres podzieliliśmy na dwie części – po lewej stronie widać zwyżkę od dołka w kierunku 2800 pkt, po prawej – późniejsze korekty.

Foto: GG Parkiet

Jeszcze wczoraj rano niewiele zapowiadało, że WIG20 może ustanowić rekord hossy. Główne giełdy zanotowały straty, do  czego przyczyniła się eskalacja konfliktu w Libii i drożejąca z tego powodu ropa naftowa, co wywołuje obawy o globalny wzrost gospodarczy.

Tymczasem wkrótce po rozpoczęciu sesji niezrażeni nie najlepszymi nastrojami na światowych rynkach inwestorzy z GPW wywindowali WIG20 powyżej poziomu 2800 pkt (w pewnym momencie sięgnął nawet 2820 pkt). Indeks pobił leżący na wysokości 2809 pkt grudniowy rekord hossy (biorąc pod uwagę maksymalne kursy w ciągu dnia).

[srodtytul]Radykalna zmiana[/srodtytul]

Atak na szczyt to zasadnicza odmiana w porównaniu z sytuacją, w jakiej WIG20 znajdował się jeszcze niespełna dwa tygodnie temu. Wówczas indeks wielkimi krokami zbliżał się do poziomu 2600 pkt, który część analityków traktuje jako kluczowy poziom wsparcia. Od tego czasu WIG20 zdołał jednak w szybkim tempie podnieść się o prawie 6 proc. W efekcie z poziomu dolnej granicy przedziału, w jakim wahał się od listopada ub. r., szybko dotarł do górnej jego granicy.

Gdyby pokonanie owej granicy okazało się trwałe, to przed WIG20 otworzyłaby się droga ku poziomowi 3000 pkt (poprzednio indeks znajdował się?tak wysoko jeszcze w maju 2008 r.). Teoretycznie nie powinno to być zadanie ponad siły, skoro dystans, jaki dzieli indeks od tego poziomu, jest równy przedziałowi, w jakim WIG20 tkwił przez ponad cztery miesiące. Zwykle po tak długotrwałym zastoju można się spodziewać dynamicznego ruchu notowań. Oczywiście pod warunkiem, że wczorajszy atak na szczyt hossy nie okaże się tzw. fałszywym sygnałem, po którym notowania cofną się sporo poniżej 2800 pkt.

Trwałość zwyżki nie jest oczywista, biorąc pod uwagę sytuację na giełdach zachodnich. Tam po dość silnym tąpnięciu z końca lutego indeksy dopiero podejmują nieśmiałe próby odbicia. Przykładowo niemiecki DAX wciąż jest o krok od kilkutygodniowego minimum. Problem polega na tym, że indeksy na warszawskim parkiecie do atakowania szczytów hossy zabrały się akurat wtedy, kiedy giełdy zachodnie mają za sobą trwającą od jesieni silną falę wzrostową i wyraźnie dostały zadyszki. Wczorajszy rekord oznacza, że inwestorzy na GPW obstawiają optymistyczny scenariusz rozwoju wydarzeń na Zachodzie, czyli szybkie odrobienie strat z niedawnej korekty. Tu pojawia się pierwsze niebezpieczeństwo – gdyby ten scenariusz się nie sprawdził, trudno byłoby oczekiwać kontynuacji zwyżki na GPW.

Od strony fundamentalnej trwałość hossy zależy z kolei od utrzymania się korzystnej koniunktury w gospodarce. Tutaj pojawiają się kolejne zagrożenia. Chociaż w rozwiniętych gospodarkach niepokojących sygnałów jeszcze nie widać, to jednak dotychczasowa?poprawa jest już w dużym stopniu uwzględniona w cenach akcji. Wczoraj okazało się, że indeks Sentix obrazujący zapatrywania zachodnich inwestorów instytucjonalnych na perspektywy gospodarki strefy euro skoczył do poziomu?najwyższego od jesieni 2007 r.

[srodtytul]Wygórowane oczekiwania[/srodtytul]

Wcześniej pisaliśmy już o tym, że z kolei w USA siłą napędową ostatniej fali wzrostowej było rosnące zaskoczenie analityków pomyślnym rozwojem sytuacji w gospodarce. Podczas gdy jeszcze latem ub. r. dominowały obawy przed słabnięciem ożywienia w USA, późniejsza poprawa danych makro okazała się zaskoczeniem dla ekonomistów. Indeks Citigroup Economic Surprise (CESI) pokazujący stopień, w jakim analitycy są pozytywnie zaskakiwani przez doniesienia z gospodarki, wspiął się na poziom najwyższy od grudnia 2003 r.

To pokazuje, jak bardzo wśród inwestorów i analityków urosły nadzieje na kontynuację szybkiej poprawy sytuacji gospodarczej. Losy rynków akcji zależą więc od tego, czy te nadzieje nie spotkają się w przyszłości z rozczarowującymi doniesieniami.

[ramka]Opinie

Sebastian Buczek prezes zarządu, QUERCUS TFI

Dwuletnia hossa trwa, chociaż inwestorom rzucane są kolejne kłody pod nogi. Pomimo niepokojów w Libii i dalszego wzrostu ceny ropy na rynki akcji wrócił optymizm. Wiele indeksów znów jest na szczytach.

Dobrych nastrojów nie były w stanie popsuć ani wypowiedź szefa EBC J.C. Tricheta, sugerującego możliwość podniesienia stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu, ani radykalne obniżenie ratingu Grecji przez Moody’s. Kluczowy dla rynków jest dalszy przebieg wydarzeń w Afryce i ewentualnie na Bliskim Wschodzie oraz ich wpływ na ceny surowców, przede wszystkim ropy. Krótkoterminowo może pomóc zakończenie konfliktu w Libii. Długoterminowo jednak dalszy wzrost cen czarnego złota będzie poważnym zagrożeniem dla kondycji globalnej gospodarki.

Tomasz Jerzyk analityk, DM BZ WBK

Nowe maksimum WIG20 to potwierdzenie trendu wzrostowego. Pytaniem pozostaje, czy owo maksimum wyzwoli większy entuzjazm na rynku. W ostatnich tygodniach polskie indeksy zachowywały się wyraźnie słabiej i nie uczestniczyły w fali wzrostowej na głównych światowych parkietach. Obecnie jest inaczej, a źródeł takiej postawy inwestorów można się doszukać w zachowaniu rynków surowcowych. Korekta na rynkach metali i ropy sprawiła, że indeksy GPW były wtedy w tyle, natomiast ostatnia fala wzrostowa, szczególnie na rynku ropy naftowej, dodała animuszu kupującym. Aby można było myśleć o trwalszym wybiciu na GPW, we wzroście powinno jednak brać udział znacznie więcej spółek, a obroty powinny wzrosnąć, co świadczyłoby o tym, że pojawia się kapitał zainteresowany utrzymaniem wzrostu kursów.

Jarosław Niedzielewski zarządzający, DWS POLSKA TFI

Trwający kilka sesji zryw paru największych spółek przypomina zachowanie WIG20 z początku grudnia i połowy stycznia, kiedy to w ciągu zaledwie tygodnia rynek zdołał zdobyć szczyty. Niestety, za każdym razem miesiąc po wybiciu się rynki znowu musiały walczyć na tej samej linii wsparcia. To, czy tym razem WIG20 zdoła wyraźniej pokonać 2800 pkt, będzie zależeć od efektów ataku indeksów światowych na lutowe szczyty. Biorąc pod uwagę kilkumiesięczną perspektywę, oczekuję wejścia amerykańskich i europejskich wskaźników w trend boczny o dużej zmienności. Przy takim założeniu ewentualny skok WIG20 ponad ostatnie szczyty powinien być dość szybki, zakończyć się jeszcze w marcu po dojściu do poziomu 3000 pkt.[/ramka]

[[email protected]][/mail]

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?