Ogłoszenia wyroku przez Sąd Apelacyjny w Dijon zaplanowane jest dziś na ok. godz. 14.00. Jeżeli uzna on odwołanie złożone zarząd Belvedere (na GWP notowanego pod nazwą Sobieski) od decyzji tamtejszego Sądu Gospodarczego z marca 2011 r., grupa będzie mogła nadal realizować plan naprawczy. Zakłada on spłatę ok. 550 mln euro zadłużenia przez 10 lat. W przeciwnym razie plan naprawczy przestanie obowiązywać. Z wnioskiem o jego anulowanie wystąpił The Bank of New York Mellon reprezentujący część wierzycieli Belvedere. Jego zdaniem miał to tego prawo, bo spółka nie sprzedała aktywów w terminach określonych w planie naprawczym.
Krzysztof Tryliński, dyrektor generalny i współwłaściciel Belvedere jest spokojny o decyzję sądu. - Zakładamy, że będzie dla nas pomyślna, ale jesteśmy przygotowani także na wyrok dla nas negatywny - mówi "Rz" szef Belvedere. Jak wyjaśnia, anulowanie planu naprawczego oznacza jedynie, że Belvedere będzie musiało wcześniej spłacić swoje zadłużenie. W 2006 roku spółka wyemitowała obligacje na 375 mln euro z terminem wymagalności na 2013 r. W 2008 r. wierzyciele upomnieli się jednak o wcześniejszą spłatę długu (w odpowiedzi spółka wystąpiła o ochronę sądową, co zakończyło się zatwierdzeniem planu naprawczego w listopadzie 2009 r.).
- Naszym zdaniem nie ma podstaw, do natychmiastowej spłaty tych wierzytelności. Termin ich wymagalności przypada w dalszym ciągu na 2013 rok - mówi Krzysztof Tryliński.
Szef Belvedere przyznaje, że spółka od razu będzie musiała spłacić jedynie odsetki, których nie przekazywała obligatariuszom od momentu objęcia jej planem naprawczym. W sumie jest to ok.60 mln euro. - 42 mln euro przekazaliśmy wierzycielom spłacając pierwszą ratę zadłużenia zgodnie z harmonogramem w planie naprawczym. Do przekazania pozostaje 18 mln euro - wyjaśnia Krzysztof Tryliński. Zapewnia, że spółka ma środki własne na ten cel.
- Nasza kondycja finansowa jest coraz lepsza - mówi Krzysztof Tryliński.