Ukraiński producent wyrobów mlecznych w tym roku wyda na akwizycje do 50 mln euro. Za te pieniądze chce kupić przedsiębiorstwo o podobnym do swojego profilu. – Chcemy brać czynny udział w konsolidowaniu rynku. To jest dobry czas na tego typu działania, zwłaszcza po ostatnim roku, kiedy wielu niezrzeszonych właścicieli mleczarni musiało zweryfikować swoje oczekiwania – twierdzi Anatolij Jurkiewicz, przewodniczący rady dyrektorów Milkilandu.
Polska na pierwszym miejscu
Potencjalnych celów akwizycyjnych spółka szuka na Białorusi, w Rosji i Polsce. – Jesteśmy zainteresowani przejęciem fabryki serów o wydajności do 20?tys. ton rocznie. Zwiększy to?nasze moce o ok. 15 proc.
– precyzuje Fredrick Aherne, prezes Milkilandu. Taka firma powinna być rentowna. Ważne?też, by działała w kraju, gdzie jest wykwalifikowana kadra menedżerska i dobry dostęp do surowca mlecznego. – Biorąc pod uwagę ten ostatni czynnik Polska jest na szczycie naszej listy, kolejna jest Białoruś, a potem Rosja – dodaje Aherne.
Szef Milkilandu podkreśla, że choć już wyselekcjonował najbardziej interesujące go mleczarnie w tych trzech krajach, to rozmowy z ich właścicielami jeszcze się nie rozpoczęły. Najpierw bowiem producent znad Dniepru chciał zapewnić sobie finansowanie. Umowę na kredyt w wysokości 100 mln USD podpisał pod koniec grudnia z konsorcjum trzech europejskich banków – UniCreditu, Raiffeisena oraz Bank of Scotland. – Z przyznanej kwoty 35 mln USD pójdzie na spłatę dotychczasowego zadłużenia. Na akwizycje zamierzamy natomiast wydać do 50 mln euro – ujawnia Aherne. Liczy, że do końca września transakcja zostanie sfinalizowana, bo do tego czasu spółka dostanie transzę na ten cel.
Priorytetem rynki WNP
Zakup fabryki poza Ukrainą ma pomóc Milkilandowi rosnąć szybciej w Rosji. Pomysł polega na tym, by wyprodukowane np. w Polsce sery przewozić do rosyjskich sklepów.