Na powstałym w połowie stycznia blogu, który zdążył już przykuć uwagę inwestorów i mediów, pojawiła się druga notka. Podający się za pracownika Cormaya autor sugeruje, że w diagnostycznej firmie źle się dzieje. Używając specyficznej składni daje do zrozumienia, że koszty w firmie pod przewodnictwem nowego zarządu mogą być rozdmuchane (na przykładzie pracowniczki z HR, która zdaniem autora jeździ nowym samochodem firmowym a w pracy i tak się nie pojawia).
Autor sugeruje też, że budowa fabryki Cormaya w Lublinie, która oficjalnie rozpoczęła się, pod koniec listopada 2014 r., stoi w miejscu. Pisze, że spółka nie ma pieniędzy i być może nadal mieć nie będzie (Cormay wciąż proceduje nad prospektem emisyjnym akcji serii K, z których chce pozyskać 36 mln zł).
Bloger odnosi się też do prasy, na łamach której, jak zauważa akcjonariusze Cormaya wymieniają ciosy i rozprawiają o kursie akcji. „A praca w rozsypce. To ich jakoś nie interesuje" - konstatuje i stawia pytanie co dzieje się z industrializacją BlueBoksa, analizatora krwi, którego uznawano za motor wzrostu Cormaya w kolejnych latach. Kolejny raz, podobnie jak w poprzedniej notce, sugeruje że pracownicy firmy rozglądają się za nową pracą.