Zapowiada się słaby rok dla rynku pierwotnego

Zdaniem brokerów do wzrostu liczby ofert pierwotnych akcji potrzeba stabilizacji nastrojów. Pomimo trudności jest jednak nadzieja.

Publikacja: 09.03.2016 10:18

Zapowiada się słaby rok dla rynku pierwotnego

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Słaba koniunktura na GPW i niewielka liczba ofert publicznych martwią brokerów. – Już dziś można powiedzieć, że ten rok będzie jednym z najsłabszych w historii GPW pod względem IPO. Decyduje o tym kilka czynników: ogólny klimat polityczny, istotne zmiany w sektorze bankowym, które dołują indeksy, oraz wprowadzone już jakiś czas temu zmiany w OFE, które przykręciły strumień pieniędzy do nich płynących – uważa Michał Kowalczewski, prezes Mercurius DM.

– Rzeczywiście wygląda na to, że ten rok pod względem wartości i liczby IPO będzie trudny. Szanse na wsparcie przez duże wartościowo oferty prywatyzacyjne są nikłe, zatem wszystko jest w rękach prywatnych właścicieli firm. Jest jednak za wcześnie, aby stwierdzić, że będzie to najsłabszy rok pod względem IPO od lat – dodaje Maciej Jacenko, dyrektor działu rynków kapitałowych w Haitong Banku. Również zdaniem Jarosława Palejki, wicedyrektora działu oferowania w Vestor DM, ten rok nie będzie lepszy niż 2015 r., kiedy łączna wartość IPO na GPW sięgnęła 1,14 mld zł.

Emitenci nie chcą się tanio sprzedawać

Problemem są niskie wyceny – średni wskaźnik C/Z dla polskich spółek jest o kilkadziesiąt procent niższy niż dla firm amerykańskich czy zachodnieuropejskich. – Potencjalni emitenci widzą, że wyceny na GPW nie są dla nich atrakcyjne, więc większość szykowanych wcześniej ofert została wstrzymana. Otworzyły się „nożyce cenowe" – oczekiwania właścicieli co do ceny są zdecydowanie wyższe niż oczekiwania popytu – zwraca uwagę Kowalczewski.

– Rzeczywiście nastroje na GPW nie są najlepsze. Wiele dobrze radzących sobie spółek, działających w różnych branżach, zostało mocno przecenionych i są obecnie atrakcyjnie wyceniane na rynku wtórnym. To grono może stanowić „konkurencję" dla potencjalnych debiutantów na GPW – przyznaje Jacenko.

Nasi rozmówcy przyznają też, że widać konkurencję dla IPO ze strony transakcji niepublicznych, ale tutaj dużo zależy od struktury transakcji i planów właścicieli. – Jeśli właściciele prywatnej firmy chcą pozyskać kapitał na rozwój, IPO jest atrakcyjną opcją finansowania i realizacji strategii. Transakcje M&A lepiej sprawdzają się w przypadku chęci sprzedaży całej firmy. Widzimy też, że rośnie zainteresowanie rozwiązaniem nazywanym dual-track, w którym właściciele firmy przygotowują się do sprzedaży udziałów lub pozyskania kapitału równolegle w formie giełdowej oferty akcji, jak i transakcji niepublicznej – dodaje Jacenko.

Ale zdaniem brokerów nawet w tych trudniejszych czasach kilka, kilkanaście ciekawych ofert akcji powinno dojść do skutku. – Jeśli stabilizacja nastrojów utrzyma się do II kwartału i później, pomoże to emitentom i brokerom w podjęciu decyzji o debiucie. Część spółek pewnie czeka jeszcze na audyt wyników rocznych, stąd więcej ofert powinno się pojawić w kwietniu i maju. Aktywność IPO w kolejnych miesiącach będzie zależeć przede wszystkim od globalnych nastrojów, scenariusze są dwa – albo powrócimy do sekularnego trendu wzrostowego, albo czeka nas dłuższy okres zmienności – uważa Palejko.

Vestor DM jest oferującym w trwającym IPO Archicomu i zdaniem Palejki może to być swego rodzaju test rynku. – To pierwsza znacząca oferta akcji na GPW w tym roku. Jeśli zakończy się sukcesem, na co liczymy – bo spółka ma duży potencjał wzrostowy i dywidendowy – powinno to zachęcić innych emitentów – dodaje.

Nasi rozmówcy wskazują, że wciąż jest sporo firm myślących o debiucie na giełdzie. – Potencjalnie to łącznie „wysokie" kilkadziesiąt spółek – średnich i mniejszych – które mogłyby zadebiutować na GPW w perspektywie 12 miesięcy. Najwięcej oczywiście jest firm będących na wstępnym etapie przygotowań do IPO, ale też sporo jest takich, które są w trakcie procesu i złożyły już prospekt emisyjny do KNF – mówi Jacenko. Jego zdaniem widać także inne przesłanki do optymizmu. – Kondycja gospodarki jest dość dobra, sporo średnich i małych firm poprawia wyniki, ich sytuacja finansowa i bilansowa jest dobra, często wypłacają sowite dywidendy, a indeksy grupujące te podmioty, jako punkty odniesienia przy ewentualnych transakcjach, nie doświadczyły tak głębokich spadków jak WIG20 – wyjaśnia.

Zdaniem ekspertów rynek IPO będzie wybiórczy, ale pieniądze na dobre spółki się znajdą. – Inwestorzy finansowi będą szukać głównie firm dywidendowych, z ekspozycją na rynek konsumencki. Inwestorzy indywidualni mogą nieco ostrożniej podchodzić do IPO, bo oferty przeprowadzone w drugiej połowie 2015 r. nie przyniosły oczekiwanego zarobku, było to jednak spowodowane szerszą wyprzedażą na GPW, nie zaś kondycją emitentów – uważa Palejko. Według Kowalczewskiego IPO będą w tym roku prowadzić głównie spółki defensywne, których biznes nie jest skorelowany z kondycją gospodarki. Jest jednak sceptyczny co do liczby ofert i zwraca uwagę na ciekawe zjawisko. – Im więcej wezwań, a tych ostatnio na GPW jest sporo, tym mniej IPO. Obecne niskie wyceny sprzyjają inwestorom branżowym i finansowym chcącym ściągać spółki z giełdy, co oznacza, że liczba IPO będzie mniejsza. Nie może jednocześnie być wielu wezwań i IPO –  dodaje.

Po kilka projektów w przygotowaniu

Trudno jednak przewidzieć, kiedy zobaczymy na rynku większą liczbę IPO – czy już w II kwartale, czy dopiero w II półroczu. – Wszystko zależy od poprawy nastrojów na szerokim rynku. Liczę, że niepewność makroekonomiczna i polityczna związana z naszym rynkiem niedługo się zakończy, co poprawiłoby warunki do przeprowadzania ofert publicznych – mówi Jacenko. Dodaje, że Haitong Bank pracuje nad przygotowaniem kilku ofert, w tym np. akcji spółek z branży medycznej i przemysłowej. – Trudno wskazywać sektory, gdzie w tym roku aktywność IPO będzie największa, wszystko będzie zależeć od atrakcyjności konkretnej firmy.

– Pracujemy teraz nad dwoma IPO, jednym małym (kilkadziesiąt milionów złotych) i jednym średnim (kilkaset milionów) – informuje Kowalczewski.

Vestor oprócz Archicomu przygotowuje kilka innych spółek do IPO. – Gdyby doszło do debiutów, to raczej w drugiej połowie roku albo na początku kolejnego. Mniejsze firmy, na wczesnym etapie wzrostu, szukające kilku, kilkunastu milionów złotych, mogą mieć trudności z IPO, dlatego spodziewam się, że będą sięgać po środki z rynku prywatnego. Konkurencją będzie też finansowanie obligacjami. Widzimy takie trendy u naszych klientów – mówi Palejko.

[email protected]

Opinia

Adrian Apanel, zarządzający, MM Prime TFI

Większość małych i średnich polskich firm może się okazać zbyt mała, aby funkcjonować na głównych rynkach zagranicznych. Pewnym rozwiązaniem są alternatywne systemy obrotu. Faktem jest, że za granicą możemy spodziewać się nieco wyższej płynności na rynku. W Europie można wskazać jeden, wyróżniający się parkiet typu over the counter (OTC), który jest zdecydowanym liderem – londyński Alternative Investment Market (AIM), najbardziej rozwinięty europejski alternatywny system obrotu. Może on być szansą dla wielu polskich spółek, które nie są w stanie konkurować na głównych parkietach w Europie. Co ciekawe, polski NewConnect był wzorowany na AIM, na którym jest notowanych dwa razy więcej spółek niż na głównym rynku GPW. Natomiast sama kapitalizacja londyńskiego OTC jest niewiele niższa od głównego parkietu przy Książęcej. Dane te potwierdzają słabość polskiego rynku giełdowego, największego centrum finansowego w Europie Środkowej i Wschodniej. MR

Kamil Hajdamowicz, analityk, BM BGŻ BNP Paribas

Alternatywą dla IPO może być finansowanie bankowe poprzez kredyty i linie kredytowe. Przy obecnych stopach do niedawna było to rzeczywiście tanie źródło kapitału. Ale zmiany związane z podatkiem bankowym i innymi obciążeniami, które dotykają tego sektora (bankructwa niektórych SKOK i banków spółdzielczych, składki na BFG), sprawiają, że banki mogą szukać dodatkowych przychodów, podnosząc opłaty i ogólny koszt kredytu. Mogą wymagać też bardziej restrykcyjnych kowenantów – dotyczy to zwłaszcza mniejszych podmiotów. Są jeszcze obligacje korporacyjne, ale tu barierą mogą być koszty emisji – choć i tak niższe niż w przypadku akcji. To dobra droga dla bardziej rozpoznawalnych firm, mniej znane spółki mogą mieć bowiem problemy z uplasowaniem emisji. Obligacje mogą być dobrym źródłem finansowania, oprocentowanie jest ustalane najczęściej na poziomie WIBOR + marża, co przy aktualnych niskich stopach procentowych może się okazać atrakcyjnym rozwiązaniem. MR

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?