Słaba koniunktura na GPW i niewielka liczba ofert publicznych martwią brokerów. – Już dziś można powiedzieć, że ten rok będzie jednym z najsłabszych w historii GPW pod względem IPO. Decyduje o tym kilka czynników: ogólny klimat polityczny, istotne zmiany w sektorze bankowym, które dołują indeksy, oraz wprowadzone już jakiś czas temu zmiany w OFE, które przykręciły strumień pieniędzy do nich płynących – uważa Michał Kowalczewski, prezes Mercurius DM.
– Rzeczywiście wygląda na to, że ten rok pod względem wartości i liczby IPO będzie trudny. Szanse na wsparcie przez duże wartościowo oferty prywatyzacyjne są nikłe, zatem wszystko jest w rękach prywatnych właścicieli firm. Jest jednak za wcześnie, aby stwierdzić, że będzie to najsłabszy rok pod względem IPO od lat – dodaje Maciej Jacenko, dyrektor działu rynków kapitałowych w Haitong Banku. Również zdaniem Jarosława Palejki, wicedyrektora działu oferowania w Vestor DM, ten rok nie będzie lepszy niż 2015 r., kiedy łączna wartość IPO na GPW sięgnęła 1,14 mld zł.
Emitenci nie chcą się tanio sprzedawać
Problemem są niskie wyceny – średni wskaźnik C/Z dla polskich spółek jest o kilkadziesiąt procent niższy niż dla firm amerykańskich czy zachodnieuropejskich. – Potencjalni emitenci widzą, że wyceny na GPW nie są dla nich atrakcyjne, więc większość szykowanych wcześniej ofert została wstrzymana. Otworzyły się „nożyce cenowe" – oczekiwania właścicieli co do ceny są zdecydowanie wyższe niż oczekiwania popytu – zwraca uwagę Kowalczewski.
– Rzeczywiście nastroje na GPW nie są najlepsze. Wiele dobrze radzących sobie spółek, działających w różnych branżach, zostało mocno przecenionych i są obecnie atrakcyjnie wyceniane na rynku wtórnym. To grono może stanowić „konkurencję" dla potencjalnych debiutantów na GPW – przyznaje Jacenko.
Nasi rozmówcy przyznają też, że widać konkurencję dla IPO ze strony transakcji niepublicznych, ale tutaj dużo zależy od struktury transakcji i planów właścicieli. – Jeśli właściciele prywatnej firmy chcą pozyskać kapitał na rozwój, IPO jest atrakcyjną opcją finansowania i realizacji strategii. Transakcje M&A lepiej sprawdzają się w przypadku chęci sprzedaży całej firmy. Widzimy też, że rośnie zainteresowanie rozwiązaniem nazywanym dual-track, w którym właściciele firmy przygotowują się do sprzedaży udziałów lub pozyskania kapitału równolegle w formie giełdowej oferty akcji, jak i transakcji niepublicznej – dodaje Jacenko.