Oprocentowanie zachętą dla inwestorów
Podstawową formą wynagrodzenia dla posiadaczy obligacji są odsetki lub dyskonto przy emisji. Te świadczenia pieniężne zawierają między innymi premię za ryzyko, jakie przejmują nabywcy obligacji, pożyczając przedsiębiorstwu kapitał. Co do zasady im wyższe ryzyko jest związane z emitentem lub jego papierami wartościowymi, tym wyższego oprocentowania będą oczekiwać potencjalni inwestorzy. Oprocentowanie obligacji zależy od wielu czynników, takich jak: potrzeby finansowe emitenta, jego pozycja rynkowa i sytuacja finansowa, ustanowione zabezpieczenia, świadczenia dodatkowe, rynkowy koszt pieniądza, płynność rynku, sytuacja w branży i gospodarce.
Oprocentowanie jest jednym z istotnych parametrów mających wpływ na atrakcyjność emisji obligacji. Wysokimi odsetkami może kusić firma, która znajduje się w trudnej sytuacji, mając nadzieję, że pozyskane z emisji środki pozwolą jej „chwycić oddech" i wyjść z kryzysu. Nie zawsze to się udaje. Upadłość oznacza dla inwestora ryzyko nieotrzymania odsetek, a w najgorszym przypadku także utraty zainwestowanego kapitału. Jeżeli jednak dzięki pozyskanemu finansowaniu uda się wyprowadzić firmę na prostą, to inwestycja w takie papiery okaże się nadzwyczaj zyskowna. Należy zdawać sobie jednak sprawę, że wysokie koszty obsługi zadłużenia wynikającego z wysoko oprocentowanych obligacji mogą utrudnić wyjście z trudnej sytuacji, a nawet pogrążyć firmę.
Przedsiębiorstwo, które wydaje się zdrowe, może w rzeczywistości borykać się z problemami, których w chwili emisji nie widać, lecz zarząd zdaje sobie sprawę z ich istnienia. Licząc na pozyskanie wsparcia finansowego, emituje więc dobrze oprocentowane obligacje. Mogą one stanowić pułapkę dla inwestorów, którzy nie przykładają dużej wagi do gruntownej analizy sytuacji ekonomicznej emitenta, lecz opierają się na promocji oferty. Na rynku mogą się też pojawić emitenci nieuczciwi lub konfabulujący. Będą oni oferować wizje świetlanego rozwoju swoich firm, zachęcając do zakupu ich z pozoru atrakcyjnych obligacji. Zarówno jedni, jak i drudzy są źródłem ponadprzeciętnego ryzyka kredytowego dla osób, które im zaufały.
Czy zawsze obligacje o oprocentowaniu wyższym od przeciętnego niosą podwyższone ryzyko? Uogólnianie i myślenie schematami może prowadzić do błędnych wniosków. Może zaistnieć taka sytuacja, że przedsiębiorstwo pilnie potrzebuje kapitału, aby uruchomić wartościowy projekt, lub zamierza pozyskać fundusze z Unii Europejskiej. W związku z tym będzie skłonne zaoferować wysokie oprocentowanie swego długu. Jeżeli środki pozyskane z emisji i UE zostaną właściwie wykorzystane, to inwestycja w obligacje okaże się wysoce zyskowna. Atrakcyjne oprocentowanie oferują emitenci obligacji niezabezpieczonych lub nisko zabezpieczonych. Inwestor musi jednak zdawać sobie sprawę, że w razie upadłości emitenta może nie otrzymać odsetek, a nawet nie odzyskać zainwestowanego kapitału.
Wysokie oprocentowanie swego długu są też skłonne zaoferować młode przedsiębiorstwa, które odesłały banki z kwitkiem. Praktyka pokazała, że biznes większości start-upów nie odnosi sukcesu, a wtedy nie ma szans na odzyskanie zainwestowanego kapitału, gdyż takie firmy nie posiadają majątku. Odrzucając schematyczne myślenie, można się zastanowić, jak znaleźć perełki, które urosną w duże perły. Nie należy więc z góry przekreślać takich przedsięwzięć, bo wielu wizjonerów odniosło spektakularne sukcesy. Takie obligacje są odpowiednie tylko dla osób akceptujących ryzyko, liczących na wysokie zyski. Na niskie oprocentowanie swego długu mogą pozwolić sobie podmioty od silnej pozycji rynkowej. Niejednokrotnie są to monopoliści posiadający solidne aktywa i dobrą sytuację finansową.