Akcje są wyceniane na ponad 700 zł, podczas gry rok temu, w dołku covidowej paniki na rynkach, na 336 zł. W 2014 r. sprzedawaliście papiery w IPO po 180 zł. Czy jest pan zadowolony z wyceny?
Vigo System jest spółką dość unikalną, dysponującą zespołem inżynierów, który kształcimy, pozyskujemy z rynku, dysponującą infrastrukturą, maszynami, pomysłami, innowacjami – i to jest unikalnie wyceniane. Robimy dobrą robotę, z każdym rokiem zwiększamy tempo – pewnie stąd taka reakcja inwestorów – i liczymy na więcej.
Co roku notujecie coraz lepsze wyniki, w 2020 r. przychody wzrosły o 35 proc., do 58 mln zł, wypracowujecie „kosmiczną" marżę brutto ze sprzedaży – 67 proc. Zysk netto wyniósł 32,5 mln zł – nawet korygując księgowy wpływ posiadania zakładu w SSE, był rekordowy, ponad 18 mln zł. Zacznijmy od tego – komu sprzedajecie czujniki?
Zaczynaliśmy od branży naukowej, z czasem okazywało się, że te technologie sprawdzone w laboratoriach czy kosmicznych projektach zaczynają trafiać do przemysłu: na kominy fabryk, do systemów badania grubości lakieru czy sortujących różnego rodzaju materiały. Obecnie podstawowym odbiorcą jest przemysł, branża transportowa i kolejowa, a także wojsko, które od zawsze było głównym motorem rozwoju technik podczerwieni – np. widzenia tego, co niewidoczne gołym okiem.