Podwyżek rzędu co najmniej 20 proc. możemy spodziewać się w przyszłym roku na finalnym rachunku za energię elektryczną. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki do końca roku oceni zasadność wniosków. Czy podwyżki będą jednak mniejsze niż szacunki analityków – musimy poczekać do końca grudnia.
Są wnioski
Urząd Regulacji Energetyki przekazał, że wpłynęły wnioski taryfowe od czterech tzw. sprzedawców z urzędu. Złożyły je: Polska Grupa Energetyczna, Enea, Tauron i Energa. Do prezesa URE dotarły także wnioski taryfowe pięciu największych operatorów sieci dystrybucyjnych. Rozpoczął więc postępowania taryfowe dotyczące cen energii dla odbiorców w gospodarstwach domowych i stawek opłat dystrybucyjnych na 2022 r. Postępowania powinny zakończyć się przed końcem roku.
Jaki wzrost rachunków?
Zdaniem analityków giełdowych, aby spółki energetyczne mogły zrekompensować sobie rosnące ceny surowców i uprawnień do emisji CO2 oraz utrzymać marże w 2022 r., sama taryfa za energię elektryczną powinna wzrosnąć od 45 do 48 proc. To może przełożyć się na wzrost rachunków za energię rzędu 20–25 proc.
– Taryfy za energię elektryczną powinny wzrosnąć o około 40–45 proc. To poziom, o który spółki powinny wnioskować. Jeśli chodzi o ostateczną decyzję samego regulatora, to podwyżka ta może wynieść około 20 proc. URE będzie dzielił te zwyżki cen między klientów a spółki obrotu. Jeśli tylko połowa tych kosztów będzie miała odzwierciedlenie w taryfach, to jest ubytek marży rzędu 1,5 mld zł łącznie dla czterech największych spółek obrotu. Tym razem nie będzie on skompensowany marżą na wytwarzaniu energii – uważa Kamil Kliszcz, analityk BM mBanku.
Podobnego zdania jest Krystian Brymora, analityk DM BDM, który uważa, że podwyżki w taryfie regulowanej za ceny energii powinny wynieść od 30 do 40 proc., żeby zachować minimalną marżę sprzedawców.