Główna stopa procentowa NBP od maja ub.r. wynosi 0,1 proc. Jej podwyżki na kwietniowym posiedzeniu spodziewał się tylko jeden z 24 ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet".
Argumentem na rzecz podwyżki stóp procentowych mogłoby być zaskakujące przyspieszenie inflacji w marcu. Wyniosła ona 3,2 proc. rocznie, po 2,4 proc. w lutym. Tymczasem ekonomiści przeciętnie spodziewali się jej zwyżki do 2,9 proc. rok do roku. Co więcej, źródłem niespodzianki był wzrost tzw. inflacji bazowej, nie obejmującej cen energii i żywności, która w ocenie większości ekonomistów miała w tym roku spadać.
Z drugiej strony, Polska zmaga się z trzecią falą epidemii COVID-19, a rząd przedłużył właśnie wprowadzone w związku z tym ograniczenia aktywności ekonomicznej. Prezes NBP Adam Glapiński mówił zaś w ostatnich miesiącach, że trzecia fala epidemii, gdyby miała negatywny wpływ na gospodarkę, mogłaby być argumentem na rzecz kolejnej obniżki stóp procentowych.
Uzasadnienie środowej decyzji RPP ukaże się o godz. 16. W ostatnich miesiącach w komunikatach Rady uwagę zwracało zdanie, że złoty niedostatecznie osłabił się w reakcji na kryzys, a w związku z tym konieczne mogą być interwencje na rynku walutowym. W ostatnich tygodniach złoty wyraźnie stracił jednak na wartości. Przed Wielkanocą kurs euro zbliżał się nawet do 4,70 zł, poprzednio tak wysoko był w 2009 r. Część analityków uważa więc, że RPP zmieni ten fragment komunikatu, aby pokazać, że dalsza deprecjacja złotego nie jest pożądana.