Pojawiły się komentarze polityków dotyczące tego, że Polska traci pieniądze na byciu członkiem UE. Z kolei złoty w ostatnim czasie jest pod presją i osłabia się wobec głównych walut. Zapytaliśmy specjalistów, czy możliwy polexit wpływa na nastroje inwestorów.
Deprecjacja złotego
W ostatnim czasie niektórzy politycy aktywnie wypowiadają się na temat negatywnych skutków bycia Polski we Wspólnocie. M.in. Patryk Jaki przekonywał, że na obecności w UE nasz kraj stracił 535 mld zł w latach 2004–2020. Retoryka ta zbiega się w czasie z deprecjacją złotego. Notowania EUR/PLN znalazły się w środę powyżej 4,63 zł, a USD/PLN przekroczył 3,95 zł. Jak sytuację oceniają analitycy?
– Myślę, że jest to tylko luźna narracja, która być może jest kreowana np. na potrzeby wytłumaczenia elektoratowi PiS, dlaczego możemy nie dostać funduszy z UE. Uważam, że rynki finansowe nie podchodzą zbyt poważnie do możliwego polexitu. Chociaż całe zamieszanie związane z wypłatą środków z funduszu ratunkowego UE odbija się na złotym i nawet forint jest pod presją. Mimo że na Węgrzech w tym roku doszło do serii podwyżek stóp procentowych, to forint w ostatnich dniach również nie radził sobie najlepiej – mówi Marek Rogalski, analityk, DM BOŚ. Dodaje on, że to wina RPP, że złoty jest tak słaby. Na Węgrzech i w Czechach doszło do podwyżek, a u nas nie. Rogalski przyznaje, że większość zagranicznych analityków nie rozumie, dlaczego RPP nie chce podnieść stóp, nawet o symboliczne 0,15 pkt proc., i to jest główny powód tego, że złoty jest słaby. – Gdyby się pojawiały komentarze ze strony np. premiera czy prezydenta, dotyczące możliwego polexitu, to wówczas oczywiście miałoby to wpływ na złotego. Ale warto pamiętać, że nie da się wyprowadzić Polski z UE bez zgody społeczeństwa. Nawet gdyby doszło do referendum, to ono nie byłoby wygrane. Ponadto musiałby to być bardzo długi proces – mówi Rogalski.