- Wygląda na to, że włączyła się panika rynkowa – komentuje Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku. – „Rynek” ma odrębne zdanie odnośnie do po pierwsze najbliższych ruchów RPP, a po drugie docelowej stopy procentowej – dodaje. Zdaniem Mazurka główną siłą napędową rosnących rentowności jest prawdopodobnie rynek swapowy. – W najlepsze trwają rynkowe zakłady, czy Radzie uda się przeczekać kolejne posiedzenia bez podwyżek stóp (we wtorek po południu wyceniana była już kolejna podwyżka o 50 pkt baz do końca roku). Rynek obligacji dostaje tu dodatkowo przez zlecenia stop loss, które pojawiają się na rynku w wyniku samej gwałtowności ruchu – zauważa Mazurek.
- Biorąc jednak pod uwagę negatywne nastawienie zagranicznych inwestorów do polskich obligacji skarbowych, rynek może oceniać docelowy poziom stopy referencyjnej na wyższy (np. 2 proc. czy 2,25 proc.). W takim scenariuszu niestety nadal będzie to miało negatywny wpływ na wyceny funduszy posiadających polskie obligacje skarbowe – pisał niedawno Krzysztof Izdebski z Generali Investments TFI.
Wyprzedaż obligacji skarbowych odbija się na wynikach funduszy dłużnych. Już teraz część z nich w skali miesiąca notuje około 1-proc. spadki.