Koniec marca coraz bliżej

W Wielkiej Brytanii widać również spadek inwestycji pochodzących z krajów Unii Europejskiej

Publikacja: 09.03.2019 05:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Im bliżej 29 marca, tym bardziej na światło dzienne wychodzą coraz ciekawsze informacje dotyczące gospodarki Wielkiej Brytanii i brexitu. Można być niemal pewnym, że wiele z nich już od jakiegoś czasu leżało w szufladach i czekało na ewentualną publikację we właściwym momencie.

Wielka Brytania jest dużym europejskim producentem samochodów osobowych. Tu swe fabryki mają m.in. Nissan, Toyota i Honda. Tu zlokalizowane są zakłady amerykańskiego Forda. Trzej japońscy producenci odpowiadają dziś za połowę produkcji aut w Wielkiej Brytanii. Znaczna część z nich trafia na rynki kontynentalnej Europy. Po brexicie w wersji twardej – a na taki się zanosi – producenci musza się liczyć z tym, że eksport do krajów Unii Europejskiej będzie obciążony cłami. I teraz muszą podejmować decyzje, co dalej.

Według mediów Honda szykuje się do zamknięcia w 2022 r. fabryki w Swindon, gdzie powstają modele Civic i CR-V. Produkcja ma zostać przeniesiona do Japonii. Zakład w Swindon w ub.r. wyprodukował ponad 160 tys. samochodów, czyli przeszło 10 proc. z podliczonej na 1,51 mln sztuk produkcji samochodów osobowych w Wielkiej Brytanii.

Nie media, ale sam Nissan oficjalnie potwierdził w lutym, że rezygnuje z uruchamiania w zakładzie w Sunderland produkcji SUV-ów X-Trail. Powód – brexit. Skutków brexitu obawiają się też Ford i Jaguar Land Rover (JLR). Ford szacuje tegoroczne straty związane z twardym brexitem na 800 mln dolarów, a JLR na 1,2 mld funtów. Wiemy też, że znaczna część z 4,5 tys. osób, które w tym roku zamierza zwolnić JLR, pracę straci w Wielkiej Brytanii. Wiemy już również, że cała produkcja Land Rover Discovery zostanie przeniesiona do nowej fabryki na Słowacji, gdzie zatrudnienie znajdzie 3 tys. osób.

Brexit ma też samochodowe skutki w drugą stronę. Porsche ostrzega, że ceny dostarczanych po 29 marca samochodów mogą wzrosnąć o ok. 10 proc. Powodem są cła. Niemiecki producent prosi więc swoich brytyjskich klientów o podpisywanie zgód na dopłaty w przypadku, gdyby zamówione wcześniej auto dotarło na Wyspy Brytyjskie już po brexicie. Volkswagen, który jest właścicielem Porsche, na razie nie chce ujawniać, jak wyjście Wielkiej Brytanii z Unii wpłynie na ceny aut innych jego marek, takich jak Audi, Lamborghini, Skoda, Bugatti, Seat czy Ducati.

Brexit to oczywiście nie tylko motoryzacja. Niemiecki Leibniz-Institut für Wirtschaftsforschung Halle (IWH) w upublicznionym na początku drugiej dekady lutego raporcie szacuje, że w wyniku twardego brexitu zagrożonych może być 600 tys. miejsc pracy na świecie. Najwięcej – ponad 100 tys. – w Niemczech, z czego ok. 15 tys. w branży motoryzacyjnej. Na liście są też Chiny (ok. 60 tys.), Francja (ok. 50 tys.), a także Polska i Włochy (po ok. 46 tys.).

Raport IWH nie jest jedynym, który w ostatnich tygodniach ujrzał światło dzienne. Centre for Economic Performance London School of Economics and Political Science (CEP) wyliczył, że od referendum, w którym większość głosujących opowiedziała się za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii, do końca września 2018 r. brytyjskie firmy o 12 proc. zwiększyły bezpośrednie inwestycje w krajach Unii, co w przeliczeniu na pieniądze oznacza, że wydały na nie dodatkowo 8,3 mld funtów. CEP komentuje, że gdyby nie brexit, znaczna część tych pieniędzy zostałaby zainwestowana na Wyspach.

Zdaniem CEP w Wielkiej Brytanii widać również spadek inwestycji pochodzących z krajów Unii Europejskiej. Autorzy raportu oszacowali, że od czerwca 2016 r. zmalały one o 11 proc., czyli o 3,5 mld funtów. W sumie dotychczasowe inwestycyjne szkody związane z brexitem oceniono na blisko 12 mld funtów. Jak podkreślają autorzy raportu, twardy brexit jeszcze bardziej powiększy odpływ inwestycji z Wielkiej Brytanii.

Szacunki dwóch instytutów z dwóch stron kanału La Manche/Angielskiego można uzupełnić wyliczeniami Gertjana Vlieghe, członka komitetu polityki pieniężnej Banku Anglii. Szacuje on, że od czerwca 2016 r. brytyjska gospodarka z powodu takiego, a nie innego, wyniku głosowania w sprawie wyjścia z Unii straciła 2 proc. PKB. Licząc w funtach, jest to ok. 40 mld rocznie lub 800 mln tygodniowo. Warto przypomnieć, że w czasie kampanii przed referendum zwolennicy wyjścia mówili o 350 mln funtów tygodniowo wysyłanych z Londynu do Brukseli w ramach składki na unijny budżet, które po brexicie będzie można zaoszczędzić. Już wtedy brytyjski urząd statystyczny podkreślał, że ten argument to demagogia, bo nie uwzględnia tego, co wraca z unijnego budżetu na Wyspy.

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Felietony
Potrzeba deregulacji wraca jak bumerang
Felietony
Ulga dla kredytobiorców, niższe zyski oszczędzających
Felietony
Zmierzch zielonej „ściemy”
Felietony
Ożywianie relacji inwestorskich
Felietony
Gospodarka o obiegu zamkniętym – przewodnik inwestora
Felietony
Pomoc państw Azji Wschodniej w odbudowie Ukrainy