Pandemia zamroziła rynek nieruchomości. Ponieważ nikt nie był do niej przygotowany, wręcz nawet nikt nie brał jej pod uwagę, przeto nikt nie wie, jak na nią zareagować. Ludzie zastygli w przerażeniu i niedowierzaniu. Zarówno deweloperzy, jak i firmy budowlane wciąż mają co robić, na rynku jest bardzo dużo już wcześniej podpisanych umów, które będą wykonywane przez najbliższych kilka lat, a prace wykonawcze na budowach są kontynuowane, zwłaszcza przy także niespodziewanie dobrej pogodzie, która sprzyja nawet przyspieszaniu harmonogramów budów.
Z uwagi na strach i powszechne pozostawanie w domach, przechodzenie na pracę zdalną i ograniczenia w transporcie publicznym ewidentnie jest i będzie co najmniej do końca tego roku znacznie mniej podpisywanych umów, niż wszyscy planowali. Jednak przy przewidywanym zwiększeniu udziału pracy zdalnej nie tylko teraz, podczas kwarantanny, ale także w dalszej przyszłości, tym bardziej potrzebne będą większe, i bardziej nowoczesne, powierzchnie mieszkalne, więc popyt na mieszkania nie zamrze.
Deweloperzy to jedni z bardziej skutecznych przedsiębiorców, zatem bardzo umiejętnie wykorzystają ten czas na przemodelowania w swoich portfelach projektów, w żadnym razie nie obniżając cen, chyba że symbolicznie, aby stwarzając wrażenie takich obniżek, wywołać efekt marketingowy. Opóźnienia na budowach nie będą miały racji bytu, umowy są podpisane, finansowanie zapewnione.
Wielu studentów nie miało gdzie lub nie mogło (np. zagraniczni) wyjechać na czas zawieszenia zajęć akademickich, stąd efekt braku zajęć na uczelniach nie dotknął jednoznacznie negatywnie rynku najmu. Jednak na pewno zarówno rynek najmu, jak i cała gospodarka bardzo ucierpią na bezrefleksyjnym zatrzymaniu przez rządy gospodarek wielu państw na świecie, w tym w Polsce. Jednak w naszym kraju przerażające jest to, że rząd nie potrafi, bądź nie chce, stworzyć jednoznacznego programu natychmiastowego wsparcia gospodarki przez dostępne, niewymagające odrębnych wniosków, a przez to decyzji administracyjnych, bodźce finansowe. Dotyczy to także rynku nieruchomości, gdzie władze samorządowe są znacznie bardziej zaawansowane w mądrym reagowaniu (np. poprzez zawieszenie poboru podatku od nieruchomości od osób fizycznych) niż jakiekolwiek władze państwowe. Odbije się to bardzo negatywne na wszystkich, w tym także na rynku najmu – popyt będzie wyraźnie zmierzać w kierunku lokali jak najtańszych, wzmocnieniu ulegnie trend wspólnego wynajmowania nawet maleńkich lokali i osoby, które postawiły wcześniej na zakup lokali na wynajem, przestaną osiągać zakładane stopy zwrotu.
Musimy się przygotowywać na bardzo siermiężne czasy, obecne pokolenie dwudziestolatków nie zazna już takiej poprawy na rynku mieszkaniowym jak dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie. Zwłaszcza studenci będą oszczędzać na czynszach. Nastał zły czas dla deweloperów powierzchni biurowych. Jeśli dotąd jedynie niektórzy najemcy, i to w bardzo ograniczonym zakresie, nieśmiało próbowali organizować pracę zdalną swojego personelu, to dzisiaj okazało się, że taka praca nie tylko może być niezbędna, ale jeszcze jest absolutnie możliwa, i to z dnia na dzień. Przecież nikt nie był przygotowany (co źle o nas świadczy) na nadejście pandemii i powszechne nakazy administracyjne maksymalnego izolowania się przez wszystkich od wszystkich, a jednak zdołaliśmy bez większych problemów przenieść się do mieszkań i często w nadmiernej ciasnocie, ale jednak bez zakłóceń pracować na odległość. Wytrzymała również sieć teleinformatyczna projektowana przecież na znacznie lepsze czasy (wydawało się, że będą trwać wiecznie) niż obecne.