O serwery wykorzystywane w centrach danych z Intelem konkurują m.in. Nvidia (aby umocnić się w tym segmencie, przejęła Mellanoksa, który projektuje i produkuje chipy graficzne wykorzystywane w data center ze względu na moce obliczeniowe) oraz AMD (i ta firma poprzez przejęcie Xiliniksa chce umocnić pozycję). AMD jest głównym konkurentem Intela na rynku procesorów do PC. W ostatnich kilku latach AMD zdobyło przewagę technologiczną nad większym rywalem, co znalazło odbicie w udziałach rynkowych, które wzrosły do ok. 20 proc. Na dodatek dotychczasowi duzi klienci Intela, tacy jak Apple, zaczęli stawiać na opracowane przez siebie procesory, które na ich zlecenie produkowane są lub będą w azjatyckich fabrykach.
Analitycy oraz inwestorzy nie są ślepi i głusi – widzą, co dzieje się wokół Intela. O ile w końcu 2019 r. akcje spółki kosztowały ok. 60 dolarów, o tyle 12 miesięcy później były o mniej więcej 10 dolarów tańsze. W tym samym czasie Nvidia zdrożała z ok. 240 dolarów do blisko 520 dolarów, a AMD z ok. 50 dolarów do ponad 90 dolarów. Spadek kapitalizacji Intela skłonił w samym końcu ub.r. jednego z jego akcjonariuszy – hedge fund Third Point – do przejścia do ataku. Fundusz w liście do Omara Ishraka, szefa rady nadzorczej spółki, zażądał przeanalizowania opcji strategicznych, w tym podziału spółki na część projektującą procesory i tę, która je produkuje. Third Point za najpilniejszą sprawę uznaje zajęcie się jego „kwestią zarządzania kapitałem ludzkim", bo wielu utalentowanych projektantów chipów „zdemoralizowanych przez status quo" uciekło z firmy.
Żądania wyspecjalizowanego w inwestorskim aktywizmie funduszu – takie działania wcześniej podjął m.in. wobec Prudentiala, Yum! Brands, Dow Chemical i United Technologies – podlane są patriotycznym i politycznym sosem.
– Obawiamy się, że bez natychmiastowych zmian w Intelu dojdzie do erozji dostępu Ameryki do wiodących dostawców półprzewodników, co zmusi Stany Zjednoczone do większego uzależnienia się od niestabilnej geopolitycznie Azji Wschodniej w zakresie zapewnienia procesorów wykorzystywanych od komputerów PC, przez centra danych po infrastrukturę krytyczną, i nie tylko – napisał w liście Daniel Loeb, prezes Third Point.
Jaki będzie efekt listu, na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w tym samym dniu, w którym Agencja Reutera podała informacje o korespondencji, brytyjska firma Graphcore pochwaliła się, że od inwestorów pozyskała na rozwój 222 mln dolarów przy wycenie na poziomie 2,8 mld dolarów. Założony w 2016 r. Graphcore – pomysł na spółkę urodził się kilka lat wcześniej przy piwie – projektuje oraz produkuje procesory i sprzęt wykorzystywany przez sztuczną inteligencję. Wśród klientów oferującej od 2018 r. komercyjne produkty firmy są Microsoft Azure, dostawca usług w chmurze Cirrascale, Uniwersytet Oksfordzki, a także takie firmy z rynku finansowego jak Citadel Securities, Carmot Capital i JP Morgan.
Od chwili powstania w Graphcore inwestorzy wyspecjalizowani w rynku startupów zainwestowali 710 mln dolarów. I – patrząc na wydajność najnowszych produktów, która jest wyższa niż konkurencji, w tym Nvidi – nie są to źle wydane pieniądze. Jaka będzie przyszłość Graphcore? Poprzednie projekty współzałożycieli spółki zostały przejęte przez firmy z branży półprzewodników. Zdaniem analityków tym razem może się okazać, że firma wejdzie na giełdę.