Boomer czyta i przypomina sobie

Popyt na krajowy prąd z węgla generowały odbudowująca się po pandemii gospodarka, a także mniejszy import i słabsza niż rok wcześniej produkcja prądu z OZE.

Publikacja: 16.10.2021 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

– System elektroenergetyczny pracuje stabilnie. Nie występuje konieczność ograniczania poboru energii elektrycznej przez odbiorców – taki komunikat widnieje na internetowej stronie Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Gdy w poważnych zachodnich gazetach czyta się o kryzysie energetycznym w Europie, ten uspokajający komunikat PSE może rodzić – zwłaszcza u osób, które z racji wieku zaliczane są do boomerów, którzy pamiętają 20 stopień zasilania – pewne obawy o przyszłość.

Wszak – o czym donosiły zachodnie agencje prasowe – niemiecka elektrownia Bergkamen A o mocy 715 MW przerwała produkcję prądu, bo nie ma węgla. Nie ma go nie tylko dlatego, że nie może kupić, bo popyt jest większy niż podaż, ale również dlatego, że brakuje barek, które mogłyby go dostarczyć. Do elektrowni nie dociera kolej i transport wodny jest jedyną możliwością dowiezienia węgla. Z węglem na świecie są kłopoty i - jak twierdzą media – Chińczycy gotowi są go kupować za każdą cenę.

O kłopotach polskich elektrowni z węglem w mediach cicho. Z danych publikowanych przez PSE wynika, że we wrześniu pracowały bardzo intensywnie, a Polska, która od wielu miesięcy importowała prąd na przełomie lata i jesieni, była jego eksporterem. Wszystko za sprawą cen energii elektrycznej, które w naszym kraju były wówczas niższe niż na zachodzie i południu Europy.

Od stycznia do sierpnia włącznie krajowa produkcja prądu z węgla kamiennego wzrosła o prawie 32 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2020 r., zaś z węgla brunatnego o 16 proc. Popyt na krajowy prąd z węgla generowała odbudowująca się po pandemii gospodarka, a także mniejszy import i słabsza niż rok wcześniej produkcja prądu z OZE.

Obaw boomera nie rozwiewają informacje, że całkiem niedaleko od Warszawy PEC w mieście powiatowym zaczął wyłączać silniki produkujące prąd z wykorzystaniem gazu. Przedsiębiorstwu kończy się gaz z dotychczasowego długoterminowego kontraktu, a nowe – wielokrotnie wyższe niż w starym kontrakcie – ceny produkcję prądu czynią nieopłacalną. Taniej – czyli z mniejszą stratą – jest go kupić na rynku i sprzedać tym klientom, z którymi ma się długoterminowe umowy.

Z węglem w owym PEC nie jest lepiej niż z gazem. W pierwszym, kwietniowym przetargu zamawiający – jak wynika z informacji w BIP – odrzucił wszystkie złożone oferty. Potem były dwa przetargi w maju. Pierwszy zamawiający unieważnił, bo ceny przekraczały budżet. Zwycięzca drugiego – widząc rosnące ceny – odmówił podpisania umowy i utracił wadium. Kolejny przetarg, ogłoszony we wrześniu, rozstrzygnięto po złagodzeniu wymogów jakościowych. Węgiel będzie z importu, a dostawy mają zakończyć się w lutym przyszłego roku. Zamawiający podobno liczy się z tym, że w początku przyszłego roku przyjdzie mu zapłacić karę za zbyt niski poziom obowiązkowych rezerw paliwa.

Czy takich sytuacji jest więcej? Nie można wykluczyć, że tak, o czym świadczyć mogą znalezione na internetowych stronach innych PEC informacje o trwających we wrześniu przetargach na dostawy węgla na najbliższy sezon grzewczy. Ale może się też okazać, że opisywany PEC był wyjątkowo nieudolny w prowadzeniu przetargów. Wszak po fiasku dwóch majowych przetargów z kolejnym czekał aż do września. Inni – to znów wiedza ze stron BIP PEC – rozstrzygali je np. w lipcu.

Niepokój boomera budzą też doniesienia o oczekiwanych przez energetykę podwyżkach cen prądu. Na rekompensaty zdecydowały się rządy kilku europejskich krajów.

I wreszcie boomer, czytając doniesienia zagranicznych mediów o wpływie nowych, wyższych cen prądu na aktywność firm, zastanawia się, czy i u nas – jak ma to miejsce w fabrykach nawozów sztucznych i stalowniach Wielkiej Brytanii, a także w pojedynczych fabrykach w Hiszpanii – energochłonne branże nie wstrzymają lub nie ograniczą produkcji, bo ta będzie – z racji wysokich cen prądu – nieopłacalna. Dla boomera rysowany od połowy września przez ekonomistów czarny scenariusz stagflacji brzmi groźnie. Redaktorom konserwatywnego brytyjskiego dziennika „Daily Telegraph" przypomniał o latach 70. XX wieku, gdy w ich kraju tydzień pracy trwał trzy dni, a wieczory niektórzy z przymusu spędzali przy świecach.

Felietony
Kryptowaluty w natarciu
Felietony
Emisje bez prospektu
Felietony
30 lat z WIG20
Felietony
Co czeka rynek venture capital w Polsce?
Felietony
Dwie strony medalu
Felietony
Rozważając błędy młodości. I błędy w ogóle