Z rozmyślań nad kondycją bankowca

Jesteśmy sektorem przeregulowanym, zmiany prawa następują wręcz wykładniczo. Stajemy przed realnym wyborem, który akt czytać, a który, niestety, pominąć.

Publikacja: 08.12.2021 05:00

Karol Konopka kierownik compliance inwestycyjnego, Bank Millennium

Karol Konopka kierownik compliance inwestycyjnego, Bank Millennium

Foto: materiały prasowe

Zupełnym przypadkiem uderzyła mnie myśl, że to już 15 lat, odkąd pierwszy raz moja noga przekroczyła próg banku. Coś, co miało być krótką studencką przygodą, zamieniło się w profesję, która daje utrzymanie, ale i całkiem przystępną strawę intelektualną.

15 lat w bankowości to jak trzy dekady gdziekolwiek indziej. Po takim „stażu" wielu sportowców zawiesza swoje sprzęty na kołku i definitywnie żegna się z dyscypliną. A skoro już mowa o sporcie – jesteśmy po słodko-gorzkich eliminacjach na mistrzostwa w Katarze, Polska w fatalnym stylu przegrała z Węgrami. Serce kibica bolało tym bardziej, gdy uświadomiłem sobie, co to będzie za kilka lat, kiedy i Robertowi Lewandowskiemu piłkarze urządzą szpaler na pożegnalnym meczu kadry. Chociaż będzie to pewnie bliżej czterdziestki, bo jego skrupulatność w dbaniu o zdrowie i odżywianie nie ma sobie równych.

To wszystko natchnęło mnie do przemyśleń: a jak właściwie jest z nami, bankowcami. Czy da się tę profesję porównać w jakiś sposób do sportu? Owszem, nie spędzamy godzin na siłowni bądź na sparingach, nie obserwuje nas lekarz 24 godziny na dobę, wreszcie – nie zatrudniamy kucharza albo trenerów personalnych bądź psychologów, którzy nas motywują. Ale czy to oznacza, że możemy się całkowicie zaniedbywać? Może jednak warto poświęcić kilka minut na refleksje?

Jeżeli ktoś naoglądał się „Wilka z Wall Street", to muszę mu zaserwować ostrą odtrutkę – bankowość to nie „sex, drugs and rock & roll", a Warszawa to nie Manhattan ani nie City (które ponoć nigdy nie śpi). Nie będę się jednak wybielał: wcale nie tak dawno lubiłem zarwać towarzysko całą noc i od razu pójść do pracy. Wydawało się, że będzie można tak zawsze. Ciało jednak już nie to samo, odmawia szybkiej regeneracji, bóle pleców trwają zwykle całymi dniami. Człowiek się ustatkowuje, pojawia się dziecko, a wraz z nim – no właśnie, rozmyślania nad własną egzystencją. I pytanie, jak długo może trwać kariera bankowca.

Marzyłem o realizacji modelu japońskiego, gdzie pracownik przepracowuje całe życie w jednej branży (ba, zwykle w jednej korporacji!). Dzisiaj już nie jestem taki pewien, że przyjdzie to łatwo. Jesteśmy sektorem przeregulowanym, zmiany prawa następują wręcz wykładniczo. Stajemy przed realnym wyborem, który akt czytać, a który, niestety, pominąć. Papiery konsultacyjne Komisji Europejskiej na jeden jedyny temat potrafią mieć ponad 100 stron!

Do tego wszystkiego dochodzi automatyzacja oraz wymiana pokoleniowa.

Czy się boję? Tak. Że za kilka lat moja wiedza i doświadczenie mogą nie być wystarczające. Że nie opanowałem tylu umiejętności, ile potrzeba, albo że są one nieadekwatne do wyzwań rynku. Że w pewnym momencie się zatrzymałem. Że już tam, za rogiem, czekają osoby, które zrobią to znacznie szybciej i efektywniej. Że „ja" to jednak za mało.

Nie lubimy zadawać sobie takich pytań – nasz mózg jest skonstruowany tak, aby dylematy i trudne sprawy odkładać, a potem zapominać; zaszufladkować je w dalszej pamięci, odłożyć w folderze, który jest przykryty innymi katalogami, przez co łatwo do niego nie sięgniemy albo o nim zapomnimy. Nie jest to podejście typowo polskie, jak by się niejednemu mogło wydawać – „jakoś to będzie" to czysta biologia. Inaczej nasz mózg nie dałby nam funkcjonować, doznając zapętlenia. A złe pętle, niczym w Excelu, prowadzą do zawieszenia programu.

Czy to ma paraliżować? Nie – warto się jednak pochylić nad rozwiązaniem. Z pomocą może przyjść wspominany sport. Jeżeli potraktować pracę w taki właśnie sposób, zrozumiemy, że dzisiaj konieczna jest dyscyplina, zarówno ta fizyczna, jak i intelektualna. Szczególną uwagę chcę poświęcić tej ostatniej.

Bankowość jest dzisiaj skomplikowana bardziej niż kiedykolwiek. Do jej rozumienia choćby w małej części kluczem jest ciągła edukacja. Nie ma w tym zawodzie nic przyjemniejszego niż przypływ olśnienia, wynikający ze zrozumienia nowego obszaru i tego, o czym się mówi. Kiedy to piszę, myśli powracają do pierwszego dnia pracy w domu maklerskim i spotkania z maklerami. Ich slang, skróty, anglicyzmy, którymi się komunikowali, powodowały ekscytację i panikę wraz z palpitacją serca. Jednego dnia wstawałem pełen energii, by drugiego myśleć o drukowaniu papieru z podziękowaniem: „ładna przygoda, ale to nie dla mnie". Skończyło się na zrobieniu licencji maklera.

Wierzę, że aby „być", warto mieć w sobie nienasycony głód wiedzy. I nigdy nie zawierzyć, że to już ten moment, kiedy można przystopować. I właśnie ten głód wiedzy, to, co mamy w sobie, i to, jak to pielęgnujemy, jest czymś przypominającym dbanie o formę jak u sportowca. Należy regularnie ćwiczyć i poddawać intelekt cięższym próbom, aby miał szansę wejść na wyższy poziom.

Jeżeli to was nie przekonuje, pomyślcie o tym w taki sposób: aktywny, ćwiczony mózg to przedłużanie młodości. Porzucając tę drogę, sami decydujecie o swojej starości i o tym, o czym tak pięknie śpiewał Artur Rojek: nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem.

Podpatrujmy sportowców i uczmy się od nich dyscypliny i samozaparcia. Być może to jest droga do satysfakcji i spełnienia intelektualnego w tym, czym codziennie się w bankowości zajmujemy.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie