Z udanego debiutu ostał się tylko Złoty Spinacz

Banki inwestycyjne odpowiedzialne za oferty zrobiły to, za co im zapłacono, czyli przekonały inwestorów, że warto kupić oferowane akcje.

Publikacja: 18.12.2021 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Według danych Dealogic IPO InPostu to nadal największa tegoroczna pierwsza publiczna oferta w Europie. I – to już nie za Dealogic – jedno z największych rozczarowań roku na giełdowym parkiecie.

Warte 3,9 mld dolarów IPO przyciągnęło uwagę mediów. Podobnie zresztą jak udany debiut i pierwsze dni handlu. Wraz z nastaniem spadków uwaga opadała, a jeśli już pojawiało się zainteresowanie kursem, to w takich chwilach jak jego kilkunastoprocentowy spadek spowodowany obniżeniem prognoz na 2021 r. Gdy piszę te słowa, kurs InPostu właśnie odbił od dna – 9,86 euro – i raźno ruszył ku 10 euro. Do ceny emisyjnej – 16 euro – i kursu na zamknięcie pierwszego dnia notowań – 18,42 euro – nadal sporo brakuje.

Z dziesięciu największych europejskich IPO w mikołajki na plusie były cztery spółki. W kolejności mierzonej wartością IPO były to październikowy debiutant Volvo Car, debiutujące w marcu Vantage Towers, kwietniowy debiutant Allfunds Group oraz Acciona Energia, która na giełdę weszła w czerwcu. Te, które od debiutu staniały, straciły od kilku czy kilkunastu procent do przeszło 50. A wszystko to działo się w czasie, gdy paneuropejski indeks Stoxx 600 Europe zyskiwał od początku roku blisko 17 proc.

Dlaczego akcje z większości miliardowych IPO taniały? Po pierwsze dlatego, że IPO pod względem osiągniętej w nim ceny było sukcesem. Banki inwestycyjne odpowiedzialne za oferty zrobiły to, za co im zapłacono, czyli przekonały inwestorów, że warto kupić oferowane akcje. A przekonały, kreśląc – wspólnie z zarządami spółek – jeśli nie bardzo optymistyczne, to przynajmniej bardzo dobre prognozy. Wielu firmom – jak np. InPostowi i Deliveroo – pomógł pierwszy rok pandemii, która napędziła spółkom klientów. Pomogły też dobre nastroje na zmęczonych lockdownami rynkach i tani pieniądz.

A co zaszkodziło? Bez wątpienia zbyt duży początkowy optymizm inwestorów co do potencjału spółek, czyli to, że wraz z akcjami kupili wizje sprzedawane w IPO. Wizje, które nie zawsze się realizowały. Po drugie, doraźne zdarzenie. Ot choćby to, że Komisja Europejska chce przekwalifikować 4,1 mln osób zatrudnianych w dowolnej formule przez firmy kurierskie, organizujące transport osób czy dowożące żywność na pracowników etatowych tych spółek. Ewentualne udowodnienie, że owa osoba nie jest pracownikiem, spoczywałoby na platformie oferującej usługi.

Spadkowy trend miliardowych IPO to nie tylko przypadłość Europy. „Financial Times" na podstawie danych Dealogic wyliczył, że niemal połowa wartych miliard i więcej dolarów IPO przeprowadzonych w tym roku w Londynie, Hongkongu, Indiach i Nowym Jorku w początku grudnia przynosiła inwestorom straty. „FT" dodaje, że to wyjątkowo wysoki odsetek, bo tylko 33 proc. wielkich spółek debiutujących w 2019 r. (ostatni rok przed pandemią) po 12 miesiącach od IPO było na minusie, a spośród największych debiutantów z 2020 r. po roku na minusie było jedynie 27 proc.

W globalnym ujęciu, tak jak w przypadku Europy, jako pierwsza przyczyna rynkowych przecen wskazywana jest zbyt wyśrubowana cena emisyjna. Czasami stoją za tym ambicje emitenta, a czasami zachłanność dotychczasowych akcjonariuszy, którzy sprzedając w IPO – obok spółki – pokaźne pakiety posiadanych akcji, chcą zainkasować grube zyski.

I tak jak w Europie, zdarza się też, że pojawi się coś niespodziewanego. W przypadku debiutującego w Nowym Jorku chińskiego Digi (czwarte co do wartości IPO na świecie; w chwili przeprowadzenia oferty było trzecie i zepchnęło z globalnego podium InPost) notowaniom zaszkodziły decyzje chińskich władz mające bezpośredni wpływ na działanie spółki, a także to, że firma zignorowała wcześniejsze sygnały, że zasady się zmienią.

Rysowanie nadmiernie optymistycznych prognoz w okresie poprzedzającym giełdowy debiut nie jest tylko przypadłością spółek prowadzących IPO. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) prowadzi kilka postępowań w sprawie firm, które zadebiutowały na giełdach, wykorzystując transakcje odwróconego przejęcia z notowanymi już na giełdach wehikułami inwestycyjnymi znanymi jako SPAC. Dochodzenia prowadzone są m.in. wobec czterech spółek związanych z produkcją samochodów elektrycznych. Koncentrują się wokół wiarygodności prognoz finansowych przedstawianych przez firmy w chwili ogłoszenia fuzji. Postępowania jeszcze trwają, ale już teraz wiadomo, że Nikola utworzyła 125 mln dolarów rezerwy na ewentualną ugodę z SEC, zaś prezes Lordstown Motors ustąpił ze stanowiska.

Wróćmy jeszcze do InPostu. W grudniu polska branża reklamowa nagrodziła spółkę i współpracującą z nią agencję Genesis PR Złotym Spinaczem w kategorii PR finansowy i relacje inwestorskie za debiut na giełdzie w Amsterdamie. Czyli za coś, co dostrzegł świat finansów, który potem o spółce w zasadzie zapomniał.

Felietony
Kryptowaluty w natarciu
Felietony
Emisje bez prospektu
Felietony
30 lat z WIG20
Felietony
Co czeka rynek venture capital w Polsce?
Felietony
Dwie strony medalu
Felietony
Rozważając błędy młodości. I błędy w ogóle