Wyniki analiz Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie (TGPE) wskazują, że od 2026 r. wystąpią istotne niedobory mocy, jeżeli nie wykorzysta się możliwości przesunięcia terminu wejścia w życie limitu emisji 550 g CO2/kWh, którego nie spełniają starsze elektrownie węglowe. – Ponadto, jeżeli nie zostaną podjęte dalsze działania na rzecz zwiększenia podaży mocy w źródłach niezależnych od pogody po 2028 r., jeszcze większe braki wystąpią w 2029 i 2030 r. – czytamy w raporcie „Rynek Mocy – gwarancją bezpiecznej transformacji energetycznej”.
Jak podkreśla towarzystwo, zastępowanie jednostek węglowych o łącznej mocy ponad 20 GW nowymi, niskoemisyjnymi technologiami wiąże się z ryzykiem inwestycyjnym i możliwością opóźnień w harmonogramach. – Należy rozważyć utrzymanie części jednostek węglowych dla zapewnienia rezerw na wypadek opóźnień oraz złagodzenia ewentualnych negatywnych skutków transformacji elektroenergetyki – argumentuje TGPE. Jego członkami są m.in.: PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (Grupa PGE), Orlen, Tauron Wytwarzanie (Grupa Tauron), Enea Wytwarzanie (Grupa Enea), spółki z Grupy CEZ czy ZE PAK, a prezesem – szef PGE GiEK Jacek Kaczorowski.
Biorą los w swoje ręce
Pilnego projektu wydłużenia wsparcia w formie pomocy publicznej dla elektrowni węglowych nadal nie ma. Jest jedynie zapowiedź Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Projekt nowelizacji ustawy o rynku mocy będzie przyjęty przez rząd na przełomie trzeciego i czwartego kwartału. Ministerstwo musi jeszcze przedyskutować ten projekt z branżą oraz z resortem finansów. Za tę formę wsparcia dla energetyki węglowej i gazowej płacimy już teraz w rachunkach za energię elektryczną w formie tzw. opłaty mocowej (w tym roku w związku z dalszym mrożeniem cen prądu nie płacimy za nią).
Nie czekając na ruch ministerstwa, branża sama konsultuje propozycje w swoim gronie. Organizatorem tych spotkań są Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które jako nadzorca polskiego systemu energetycznego odpowiada za przesył i dostępność energii. Spotkania z przedstawicielami m.in. PGE, Tauronu, Enei odbyły się w ubiegłym tygodniu. PSE szuka bowiem możliwości zwiększania liczby elektrowni, które będą dostępne i zastąpią wysłużone bloki węglowe po 2030 r. W międzyczasie spółki energetyczne postulują wspominane pilne zmiany w rynku mocy zarówno do 2030 r., jak i po tej dacie. – Przedłużenie rynku mocy na kolejny dziesięcioletni okres jest głównym rozwiązaniem, które powinno zostać zaimplementowane w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym – wynika z raportu TGPE.
Propozycje
TGPE proponuje pilne wdrożenie unijnych derogacji do polskiego prawa i przesunięcie terminu wejścia w życie limitu emisji 550 g CO2/kWh z 1 lipca 2025 r. na 1 września 2029 r. Ten pułap emisji oznacza, że starsze elektrownie węglowe, którym kończy się kontrakt mocowy w przyszłym roku, nie będą mogły w nim ponownie uczestniczyć. Oznacza to dla nich wygaszenie. Odroczenie wejścia w życie tego mechanizmu pozwoli tym elektrowniom na dłuższe funkcjonowanie, a PSE pewność dostępu mocy do produkcji energii elektrycznej.