Podczas trwającego do końca maja 2024 r. procesu konsultacji metodologii liczenia śladu węglowego wyprodukowanych baterii, wiele podmiotów postulowało do Komisji Europejskiej o rezygnację z możliwości offsetowania emisji pochodzącej z energii elektrycznej używanej przez przedsiębiorstwo, za pomocą gwarancji pochodzenia. W zamian za to ślad węglowy miałby być obliczany na podstawie intensywności emisji produkcji energii elektrycznej w kraju, w którym jest zlokalizowana fabryka.
Czytaj więcej
Spowolnienie w branży aut elektrycznych skutkuje pojawieniem się wielkich zapasów niesprzedanego litu do produkcji baterii. Ceny litu jeszcze muszą spaść, ale zdaniem ekspertów przyszłości elektromobilności to nie zagraża.
Niekorzystne zmiany
– Taka decyzja miałaby bardzo negatywne skutki dla polskich przedsiębiorców. Obecna intensywność emisji jest w Polsce najwyższa ze wszystkich krajów UE-27 i w 2023 r. wynosiła średnio 660 g CO2e/kWh. To oznacza, że średni ślad węglowy procesu produkcji na 1 kWh baterii wynosiłby u nas blisko 40 kg, podczas gdy we Francji – jedynie 3,5 kg. Dodając to do 45-60 kg śladu węglowego, jaki występuje we wszystkich wcześniejszych etapach produkcji, możemy przełożyć na 30-50 proc. różnicy śladu węglowego między takimi samymi bateriami wyprodukowanymi w tych dwóch krajach – wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny.
To może sprawiać, że baterie wyprodukowane w Polsce (gdzie produkcja energii opiera się w ok. 68 proc. na węglu kamiennym i brunatnym) nie będą mieścić się w górnej granicy śladu węglowego ustalonego w kolejnych aktach wykonawczych. Ostatecznej decyzji nie podjęto, a polski rząd ma prowadzić zabiegi, aby tej propozycji ostatecznie nie uwzględniono.
Udział śladu węglowego przy produkcji baterii. Źródło: PIE