Producenci zielonej energii mogą tam wygrać rządowy kontrakt. Obecnie trwają analizy w zakresie możliwości odmrożenia projektów farm wiatrowych należących do grupy. Henryk Baranowski, prezes PGE, wskazał dwa projekty (o mocy 80–90 MW) i dwa o łącznej mocy 60 MW, które mogą zostać odmrożone, o ile wygrają w aukcjach.

Ich realizację umożliwiałyby przepisy nowelizacji ustawy o OZE. Jeśli parlament uchwali je w kształcie zatwierdzonym przez rząd, to projekty z wydanymi pozwoleniami na budowę przez pięć lat będzie można realizować bez obostrzeń odległościowych. Chodzi o minimalny dystans, który powinien dzielić wiatraki od zabudowań.

Przypomnijmy, że PGE rozwija także projekty farm wiatrowych na Bałtyku. Choć na razie trwają prace przy farmach o łącznej mocy 1 tys. MW, które miałyby być zrealizowane w perspektywie połowy przyszłej dekady, to grupa jest zainteresowana realizacją nawet 2,5 tys. GW na Bałtyku do 2030 r. Dla tej technologii w noweli ustawy o OZE też przewidziano ułatwienia. Jest to m.in. możliwość ich udziału w aukcjach już z decyzją środowiskową (wcześniej konieczne było też pozwolenie na budowę).

Zdaniem Dominika Gajewskiego z Konfederacji Lewiatan korzystne zmiany proponowane w projekcie ustawy świadczą o odwilży wobec wiatraków.

– Planem minimum, jeśli chodzi o energetykę wiatrową na lądzie, byłoby wykorzystanie zamrożonych projektów z ważnymi pozwoleniami na budowę – twierdzi Gajewski. – Jeśli w toku prac parlamentarnych pojawi się postulat dalszej liberalizacji zasady minimalnej odległości, to ją poprzemy – dodaje. Jak zaznacza, odległość zarówno w przypadku modernizacji turbin, jak i realizacji nowych projektów powinna być ustalana indywidualnie po przeprowadzeniu oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. AWK