– W spółce giełdowej, z 60-proc. udziałem akcjonariatu rozproszonego, podejmowane decyzje inwestycyjne zawsze muszą mieć ekonomiczne uzasadnienie – tłumaczy w rozmowie z „Parkietem" Filip Grzegorczyk, prezes katowickiego koncernu. Kierując się tą zasadą, grupa będzie dążyła do tego, by uzupełniać wpływy ze swoich źródeł wytwórczych przychodami regulowanymi.
Bonus z rynku mocy
Taka idea ma przyświecać startowi spółki w aukcjach dla odnawialnych źródeł energii oraz rynku mocy. W pierwszych do wygrania jest rządowy kontrakt dla ekoelektrowni a w drugich – dopłaty za gotowość wytwarzania w źródłach niezależnych od warunków atmosferycznych.
Tauronowi zależy na tym, by na nowy mechanizm wsparcia załapały się przede wszystkim nowe jednostki, czyli blok węglowy w Elektrowni Jaworzno i gazowo-parowa Elektrociepłownia w Stalowej Woli. – Mam nadzieję, że w przypadku Jaworzna uda się wygrać kontrakt 15-letni. Z kolei Stalowa Wola, ze względu na regulacje ustawowe i poniesione w ostatnim czasie nakłady na realizację projektu, może starać się najwyżej o 7-letni kontrakt – ocenia Grzegorczyk. Podkreśla jednak, że ewentualne dopłaty w przypadku tych źródeł byłyby tylko bonusem. Na etapie podejmowania decyzji inwestycyjnych nie zakładano bowiem dodatkowego przychodu z rynku mocy.
Ponownie przeanalizowana będzie także budowa bloku gazowego w Elektrowni Łagisza. Dziś ten projekt pozostaje zawieszony. – Wprowadzenie rynku mocy daje jednak nową perspektywę. Jeśli po weryfikacji okaże się, że ze wsparciem z rynku mocy projekt będzie przedsięwzięciem rentownym, to nie wykluczałbym jego realizacji – zaznacza Grzegorczyk.
Dalsza dywersyfikacja
Jak zauważa we flocie wytwórczej powinno być jak najwięcej ekologicznych jednostek. Dlatego Tauron nie wyklucza akwizycji projektów fotowoltaicznych. – Z punktu widzenia relacji z instytucjami finansowymi, które lepiej oceniają spółki z pewnym udziałem OZE, Tauron powinien być tak „zielony", jak to tylko możliwe – stwierdza szef spółki.