– Nie spodziewałbym się wielkich rekompensat. Z dotychczas docierających do biznesu sygnałów wynika, że można oczekiwać – w optymalnym scenariuszu – około 200 tys. euro w ciągu trzech lat (w formie pomocy de minimis). To jest nic w porównaniu z nakładami, jakie trzeba będzie ponieść – mówi „Parkietowi" Bogusław Kapała, dyrektor służby utrzymania zakładów w Grupie Nowy Styl.
Grupa dotychczas kupowała prąd w ramach grupy zakupowej i – jak podkreśla Kapała – dostawała niezłe ceny. Szkopuł w tym, że gigantyczne podwyżki spadły na nią w ubiegłym roku; nasz rozmówca szacuje je na 60 proc. – Oznaczało to około kilku milionów różnicy z stosunku do poprzedniego kontraktu – podkreśla Kapała.
Meble to ledwie początek
Rekompensaty mogą ten proces wyhamować, ale nie zatrzymać. – Przewidywania nie są wesołe – konkluduje nasz rozmówca.
– Rzeczywiście, potencjalny wzrost cen w 2020 r. może wynieść jakieś 10–20 proc. po uwzględnieniu wszystkich mechanizmów pozwalających zminimalizować koszty związane z rachunkami za energię – uzupełnia w rozmowie z „Parkietem" Michał Strzelecki, dyrektor Biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Przemysł meblarski to dopiero początek. Branże energochłonne wiele na rekompensatach nie skorzystają. – Wszystkie kroki podjęte przez rząd od końca 2018 r. tylko nieco łagodzą problem, ale go nie załatwiają – dowodzi Bogusław Ochab, prezes Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław. – Mimo rekompensat i ulg w akcyzie oraz opłacie przejściowej energia w 2020 r. będzie co najmniej o jedną czwartą droższa niż w ubiegłym roku – dodaje.