– Dobrze, że w końcu coś uchwalono, ale żeby wyniknęły z tego jakieś konkrety, potrzebne będzie rozporządzenie – podkreśla w rozmowie z „Parkietem" Daria Kulczycka, dyrektor departamentu energii i zmian klimatu w Konfederacji Lewiatan. To czytelna aluzja do wydarzeń sprzed pół roku, kiedy to Sejm również przegłosował stosowne przepisy, ale nie weszły one w życie, gdyż towarzyszące im rozporządzenie zakwestionowała Komisja Europejska. Na tyle skutecznie, że w konsekwencji urzędnicy musieli napisać ustawę raz jeszcze.
– Przemysł, czyli średnie i duże firmy, rozliczy I półrocze w zgodzie z tym pierwszym reżimem, w II półroczu będzie już musiał ustalać ceny z dostawcami – precyzuje ekspertka. To w sumie jakieś 18,5 tys. firm w Polsce. Można by rzec, że będą się musiały rozliczać według nowych, wyższych o dobre 70 proc., stawek – gdyby nie fakt, że resort stworzył wiele furtek pozwalających nieco pozbijać ceny. Obniżono akcyzę i tzw. opłatę przejściową, będzie można wystąpić o wsparcie w formule de minimis, w ramach której można otrzymać 200 tys. euro w ciągu trzech lat. Dodatkowe mechanizmy rekompensat mają dostać firmy z branż energochłonnych, jak przemysłowa chemia, hutnictwo, cementownie.
Co więcej, czeka nas jeszcze niemało zamieszania. – Sejm przegłosował nowelizację, ale Senat ma się zebrać dopiero w lipcu. Potem jeszcze podpis prezydenta i rozporządzenie resortu energii, które ostatecznie ma doprecyzować system, a którego los wcale nie jest przesądzony – wylicza ekspertka Konfederacji Lewiatan. – Wygląda na to, że ustawa będzie musiała zadziałać wstecz, co będzie kolejnym elementem potęgującym bałagan – dodaje. I choć trudno spekulować, termin wypłaty pierwszych rekompensat – zapowiadany przez urzędników na 20 sierpnia br. – może się okazać nie do dotrzymania.
Koncerny komentują zmiany lakonicznie lub wcale. – Enea dostosuje się do wytycznych ustawy i gwarantuje, że każdy klient będzie w 2019 r. rozliczany po cenach zgodnych z zapisami ustawy – kwituje krótko Berenika Ratajczak z biura prasowego Enei. Cóż, odpowiedzialność za potencjalne zamieszanie i tak spadnie na projektodawców.
Inwestorzy też oswoili się z realiami: piątkowy poranek na GPW był spokojny – kursy akcji firm energetycznych delikatnie spadały po otwarciu sesji. Po południu Enea, Energa i Tauron traciły po 1 proc. Notowania PGE chwilo wyszły na plus.