Katowicki koncern energetyczny jest mocno zadłużony. Na koniec marca wskaźnik dług netto/EBITDA wyniósł 3,27. Przy przekroczeniu poziomu 3,5 istnieje ryzyko, że banki z dnia na dzień wypowiedzą Tauronowi umowy, żądając spłaty kredytów i wykupu obligacji. Na koniec marca na dług Tauronu składały się głównie 7,9 mld zł kredytów i 6,5 mld zł obligacji.

Mechanizm wyłączania zadłużenia związanego z inwestycjami w OZE w kalkulacji wskaźnika zadłużenia dotyczy wszystkich umów finansowania zawartych przez koncern. W przypadku umowy kredytowej zawartej z konsorcjum banków aneks został podpisany w maju. Na początku lipca podobnej zgody udzielił komitet kredytowy Banku Gospodarstwa Krajowego.

– Porozumienia zawarte z instytucjami finansowymi pozwolą nam przyspieszyć realizację założeń zielonego zwrotu Tauronu, zapewniając finansowanie spółkom celowym, które będą odpowiedzialne za konkretne inwestycje w odnawialne źródła energii – wyjaśnia Filip Grzegorczyk, prezes Tauronu. – Co istotne, zadłużenie tych spółek nie będzie obciążało wskaźnika zadłużenia grupy – dodaje.

Tauron zachowuje jednocześnie możliwość odwrócenia takiego działania, gdy EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację) osiągana przez daną spółkę celową w połączeniu z bieżącym poziomem finansowania dłużnego będzie wsparciem, a nie obciążeniem, wskaźnika całej grupy. – Zgodnie z oczekiwaniem części banków takie przywrócenie będzie miało charakter jednorazowy – tłumaczy Marek Wadowski, wiceprezes Tauronu ds. finansów.

Katowicki koncern przewiduje zwiększenie do 65 proc. udziału źródeł nisko- i zeroemisyjnych w miksie wytwórczym do 2030 r. Inwestycje w OZE oraz zastąpienie wyeksploatowanych źródeł węglowych nowymi jednostkami wytwórczymi pozwolą na obniżenie emisyjności grupy w perspektywie 2025 r. o ponad 20 proc., a do 2030 r. o ponad 50 proc. Spółka chce budować farmy wiatrowe na lądzie, fotowoltaiczne i myśli o inwestycji w wiatraki na morzu. box