Ponad 10 proc. taniały w środę akcje DataWalk. Po południu wyceniano je na 20,9 zł. Przecena mogła być reakcją na informację o wynikach oferty publicznej. DataWalk przydzielił akcje, które trafiły do 98 inwestorów indywidualnych i 12 instytucjonalnych. Cena emisyjna wynosiła 22 zł. Gdyby notowana na NewConnect spółka sprzedała wszystkie oferowane akcje po ustalonej cenie emisyjnej to pozyskałaby niespełna 30 mln zł, a pierwotnie zakładana maksymalna wartość oferty była na poziomie jeszcze wyższym – przekraczającym 57 mln zł. Ostatecznie skończyło się na nieco ponad 10 mln zł.
Szansa na ożywienie
Spółka poinformowała, że debiut na GPW planuje w połowie lutego. Wszystko wskazuje, że to właśnie ona będzie pierwszym tegorocznym debiutantem.
– Rynek jest trudny, bo nie ma popytu na małe spółki. Nikt nie chce się zajmować kolejnym „small capem", skoro można kupić płynną spółkę w Niemczech czy na Nasdaq – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Dodaje, że dużych ofert nie ma, a koszty bycia spółką publiczną z roku na rok rosną – czy to pieniężne czy regulacyjne, związane z odpowiedzialnością zarządu. – Tylko nowoczesna branża ma szansę się sprzedać, i to musi być nowoczesna na skalę światową, a nie krajową – mówi Materna. Zaznacza, że wszystko oczywiście zależy od konkretnej spółki i jej wyceny – IPO przy wskaźniku ceny do zysku np. na poziomie 5 w stabilnej branży też powinno zakończyć się sukcesem.
Wtóruje mu Krzysztof Pado, dyrektor działu analiz DM BDM.
– Rynek IPO pozostaje trudny. W ostatnich kwartałach krajowe fundusze musiały radzić sobie z odpływem środków. Ostatnie zwyżki na szerokim rynku dają nadzieję, że ta tendencja będzie miała szansę się odwrócić – mówi. Jego zdaniem wzrost wycen oraz napływ nowych środków sprzyjałby rozruszaniu rynku IPO w perspektywie kilku–kilkunastu miesięcy. Zaznacza też, że przypadek DataWalk należy rozpatrywać indywidualnie.