Podczas wtorkowej sesji akcje Azotów zanotowały kolejny spadek kursu. Po południu handlowano nimi nawet po mniej niż 28 zł, co oznaczało przecenę o ponad 5 proc. Tym samym były to najniższe notowania od jesieni 2021 r. Inwestorzy wyprzedają walory, gdyż w ich ocenie perspektywy koncernu na najbliższe miesiące i kwartały są złe.
Ujemne marże
Zarząd w rekomendacji dotyczącej podziału ubiegłorocznego zysku (cały ma trafić na kapitał zapasowy) po raz kolejny potwierdza, że nastąpiło pogorszenie sytuacji w otoczeniu grupy. To konsekwencja osłabienia popytu wynikającego z inflacji i wzrostu stóp procentowych. W ocenie zarządu okoliczności te mogą mieć negatywny wpływ na wyniki i zadłużenie koncernu, zarówno w tym roku, jak i w latach następnych.
Złudzeń co do kondycji grupy nie pozostawia także analiza opublikowanego, ostatecznego raportu finansowego za I kwartał. Wprawdzie kluczowe wyniki są niemal identyczne z szacunkami podanymi tydzień temu, ale jednocześnie powtórzono, że koncern musi się mierzyć ze spadającymi cenami i popytem na produkty. „I kwartał to okres niższych wyników grupy Azoty i ujemnych marż we wszystkich kluczowych segmentach biznesowych, co było konsekwencją kumulacji szeregu negatywnych zjawisk. Do najistotniejszych należały nadpodaż produktów i spadek konkurencyjności, z którymi zmaga się cały przemysł chemiczny na Starym Kontynencie” – twierdzi Marek Wadowski, wiceprezes Azotów.
Dodaje, że w dużej mierze jest to efekt importu tanich nawozów i tworzyw spoza Unii. Są one wytwarzane w oparciu o surowce kupowane po znacznie niższych cenach niż u nas. Ponadto w wielu krajach, w których ma miejsce produkcja, nie trzeba ponosić kosztów polityki klimatycznej. Dodatkowym wyzwaniem w biznesie nawozowym była decyzja Rady UE o czasowym zawieszeniu ceł na mocznik i amoniak.