Akcje Azotów są dziś znacznie niżej wyceniane, niż miało to miejsce jeszcze na początku roku. Wówczas ich cena oscylowała w pobliżu 45 zł. Z kolei przez większość poniedziałkowej sesji wahała się w przedziale 34,3–35,1 zł. Koncern jest stosunkowo słabo wyceniany z kilku powodów. Kluczowy związany jest ze słabym popytem zgłaszanym przez rynek na produkty, które wytwarza.
Spada produkcja
W marcu grupa w podstawowym biznesie wytworzyła zaledwie 211 tys. ton nawozów azotowych i 19 tys. ton nawozów specjalistycznych, co w ujęciu rok do roku oznaczało zniżkę o 35 proc. i 27 proc. W tej sytuacji niewielkim pocieszeniem jest wzrost produkcji nawozów wieloskładnikowych o 31 proc. (do 46 tys. ton). Słabiej było również w biznesach chemicznym i tworzyw sztucznych, gdzie mocno spadła produkcja mocznika, oxoplastu i poliamidu. Marzec pod tym względem był podobny do dwóch wcześniejszych miesięcy. To oznacza, że cały I kwartał był dla Azotów słaby.
Nie za bardzo widać też symptomy tego, aby obecna sytuacja miała szybko wrócić do normy. Po pierwsze, część linii produkcyjnych koncernu cały czas nie pracuje lub w niewielkim stopniu wykorzystuje posiadane moce. Azoty nie chcą zwiększać produkcji, aby nie tworzyć zapasów. Jest to o tyle istotne, że dystrybutorzy nawozów mają na stanie stosunkowo duże ilości tego produktu, kupione we wcześniejszych miesiącach po znacznie wyższych cenach. Teraz nie chcą zgłaszać popytu na dodatkowe wolumeny, dopóki nie znajdą nabywców na te, które mają na stanie. Rolnicy też się nie śpieszą z zakupami nawozów, bo z kolei mają problem ze zgromadzonym dotychczas zbożem i nie wiedzą, jaka dalej będzie sytuacja w ich biznesie, m.in. ze względu na nadmiar ukraińskiego zboża w Polsce.
Import z Chin
Azoty cały czas powtarzają, że ich produkcja jest dostosowywana do bieżących potrzeb rynku i sytuacji podażowo-popytowej w Europie. Doskonałym przykładem jest tu biznes tworzyw sztucznych. – Od ostatniego kwartału ubiegłego roku mamy do czynienia z osłabionym popytem spowodowanym pogorszeniem nastrojów konsumenckich we wszystkich segmentach końcowych zastosowań. Dodatkowym czynnikiem mającym negatywny wpływ na rynek jest import tworzyw sztucznych i wyrobów gotowych spoza Europy, w szczególności z Chin – zauważa Monika Darnobyt, rzeczniczka prasowa Azotów. Dodaje, że produkty powstające w Państwie Środka są tańsze niż na Starym Kontynencie m.in. ze względu na mniejsze koszty produkcji i brak kosztów związanych z polityką klimatyczną.