Za wyjątkiem Azotów, branża ma dobre perspektywy

Sytuacja na rynku nawozów jest trudna. Popyt spada, bo rolnicy czekają na znacznie większe obniżki cen niż obecnie. To uderza w Azoty. Zdecydowanie lepsze widoki rysują się przed innymi firmami, w tym zwłaszcza Ciechem i PCC Rokitą.

Publikacja: 26.02.2023 21:00

Za wyjątkiem Azotów, branża ma dobre perspektywy

Foto: Adobestock

Ubiegły rok dla giełdowych spółek z branży chemicznej był rekordowy. Widać to chociażby po ostatnio publikowanych raportach. Wprawdzie obejmują one trzy kwartały, ale analitycy są przekonani, że także IV kwartał dla większości z nich był dobry. Co więcej, i ten rok może być podobny.

Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska, zauważa, że w polskiej i europejskiej branży chemicznej jest dziś lepiej, niż można było oczekiwać. – Spadające ceny gazu ziemnego i węgla powodują, że wiele firm ponosi niższe koszty niż jeszcze kilka miesięcy temu i w efekcie zwiększa produkcję. Odbiorcy produktów chemicznych, tacy jak przedsiębiorstwa ceramiczne i huty szkła, zyskują nawet podwójnie, bo z jednej strony otrzymują nieco tańsze półprodukty chemiczne – właśnie z powodu spadku cen gazu i węgla – a z drugiej bezpośrednio korzystają ze zniżek cen tych surowców, gdyż często dużo ich zużywają na własne potrzeby – twierdzi Szkopek. Z tej sytuacji korzystają zwłaszcza Ciech i PCC Rokita.

Mimo spadających cen surowców w trudnej sytuacji znalazły się za to Azoty. Grupa cierpi przede wszystkim z powodu malejących cen nawozów, co z kolei w dużym stopniu jest konsekwencją rosnącej na globalnym rynku konkurencji. – W IV kwartale Azoty prawdopodobnie były zmuszone zmniejszyć produkcję nawozów o 30 proc. W styczniu zniżka była mniejsza, ale w lutym koncern dokonał istotnych obniżek cen, co jednak nie przyczyniło się do wzrostu popytu – zauważa Szopek. To następstwo tego, że rolnicy czekają na dalsze spadki cen nawozów. Dystrybutorzy ich nie dokonują, gdyż mają w magazynach duże ilości drogich nawozów kupionych po cenach sprzed paru miesięcy. Gdyby tego bydło mało w tym roku rolnicy są w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji. – Poza kosztami nabycia nawozów muszą liczyć się z wysokimi kosztami zakupu paliw, nasion, a potem środków ochrony roślin – przekonuje Szkopek. Dodatkowo wyzwaniem są duże ilości zbóż, które napłynęły do nas z Ukrainy. To uniemożliwia uwalnianie kapitału obrotowego, który obecnie jest bardzo potrzebny do rozpoczęcia prac polowych.

Nawozy są za drogie

Zdaniem analityka Erste sytuacja Azotów może być jeszcze trudniejsza, niż jest obecnie, gdyż jeśli rolnicy nie kupią nawozów, aby je zastosować na polach w marcu, w ramach pierwszej aplikacji, to później na to czasu nie będzie i pierwsza dawka wypadnie. Zwykle rolnik przeprowadza trzy aplikacje nawozów na wiosnę. W efekcie koncern może odnotować spadek popytu na swoje produkty. Ponadto Azoty mają mniejsze możliwości ograniczania kosztów w stosunku do takich konkurentów, jak chociażby norweska Yara. – Koncern ten może takie półprodukty do wytwarzania nawozów jak amoniak czy mocznik produkować poza Europą, gdzie ich ceny są dużo niższe niż na Starym Kontynencie. Azoty muszą korzystać z lokalnych droższych półproduktów, co dziś mocno utrudnia im konkurowanie ceną – mówi Szkopek. Jego zdaniem wszystkie te czynniki mogą spowodować, że oczyszczona EBITDA polskiej grupy spadnie z szacowanych ponad 3 mld zł w 2022 r. do około 1,6 mld zł w tym roku.

Tomasz Kasowicz, analityk Ipopemy Securities, szacuje w grupie Azoty oczyszczony wynik EBITDA, osiągnięty w IV kwartale, na 375 mln zł. Rok wcześniej wynosił on 881 mln zł. – Znaczące pogorszenie zysków to m.in. konsekwencja spadku popytu na wytwarzane przez koncern produkty chemiczne i tworzywa sztuczne. Ponadto duża zniżka kursu gazu spowodowała, że odbiorcy nawozów azotowych postanowili wstrzymać się z ich zakupami, licząc na niższe ceny w kolejnych tygodniach – zauważa Kasowicz. Szacuje, że w IV kwartale grupa mogła sprzedać o około 30 proc. mniej nawozów azotowych niż rok wcześniej. W tej sytuacji na niewiele zdały się wzrosty marż uzyskiwane na tych produktach będące głównie rezultatem obniżki kosztów zakupu gazu. Z drugiej strony na poziomie grupy wzrosły koszty energii, wynagrodzeń i logistyki. – Prawdopodobnie jedynym produktem, którego sprzedaż w Azotach wzrosła był mocznik techniczny. W efekcie wyniki koncernu mogły być tragiczne, gdyby nie wsparcie finansowe państwa dla branż energochłonnych, w tym dla nawozowej grupy – uważa Kasowicz.

Jego zdaniem, mimo bardzo słabego IV kwartału, Azoty zanotowały w 2022 r. rekordową EBITDA, bo na poziomie ponad 3 mld zł. W 2020 r. wyniosła 1,95 mld zł. Prognozy na ten rok nie są jednak dobre. – Sądzę, że realna do osiągnięcia EBITDA to 1,5–1,6 mld zł. Negatywny wpływ na kondycję grupy będzie miało przede wszystkim spowolnienie gospodarcze w Polsce i Europie – mówi Kasowicz. W tym roku nie oczekuje istotnych wpływów ze sprzedaży propylenu i polipropylenu, których produkcja powinna ruszyć po zakończeniu sztandarowej inwestycji w Policach, co jest planowane w najbliższych miesiącach. W Azotach słabo zapowiada się też I kwartał, który co do zasady przynosi najlepsze wyniki w roku ze względu na sezonowy wzrost popytu na nawozy. – W pierwszych tygodniach tego roku na rynku ceny nawozów były relatywnie wysokie. To może oznaczać, że popyt w całym I kwartale będzie słabszy niż rok temu – przypuszcza analityk Ipopemy Securities.

Duży popyt na sodę

Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao, szacuje oczyszczoną EBITDA grupy Azoty, wypracowaną w IV kwartale, na około 400 mln zł. – Mniejszy o około połowę zysk, w stosunku do tego sprzed roku, to głównie konsekwencja spadku marż ze sprzedaży nawozów oraz rosnących kosztów. Co gorsza, taka sytuacja pogłębi się w I kwartale za sprawą wejścia w życie nowych kontraktów na węgiel czy energię, co może oznaczać dalszy spadek wyników koncernu – ocenia Kozieł. Głównym zagrożeniem dla spółki byłby powrót europejskiej produkcji do stanu sprzed I kwartału 2022 r., głównie za sprawą spadających cen gazu. Trudno sobie wyobrazić, że ceny nawozów utrzymywałyby się w dalszym ciągu na wysokim poziomie, biorąc pod uwagę, że to podaż w Europie wyznacza ceny globalne na krzywej kosztu.

W zdecydowanie lepszej sytuacji niż Azoty jest dziś Ciech. – W IV kwartale grupa Ciech prawdopodobnie wypracowała 338 mln zł oczyszczonej ze zdarzeń jednorazowych EBITDA, wobec 172 mln zł rok wcześniej. Tak dobry wynik udało się osiągnąć dzięki wysokim marżom uzyskiwanym na sprzedaży podstawowego produktu, czyli sody kalcynowanej – mówi Kasowicz. Jego zdaniem ten rok powinien przynieść grupie Ciech kolejne rekordowe wyniki (oczyszczona EBITDA na poziomie około 1 mld zł), głównie za sprawą udanej kontraktacji sprzedaży sody kalcynowanej. – Zarządowi udało się przenieść na finalnych odbiorców rosnące koszty produkcji i tym samym utrzymać wysokie marże – uważa Kasowicz. W jego ocenie spółka cały czas korzysta z sytuacji, która wytworzyła się na europejskim rynku sody w czasie epidemii. Chodzi zwłaszcza o to, że Chiny z eksportera tego produktu stały się jego importerem, co ograniczyło podaż na naszym kontynencie. Pomogli też producenci tureccy, którzy swoje produkty plasowali na innych rynkach niż Ciech.

– Ostatnio bardzo dobrze radzi sobie na rynku Ciech. Grupie sprzyja zwłaszcza ograniczona podaż sody kalcynowanej w Europie, co powoduje, że może ją sprzedawać po atrakcyjnych cenach, oraz zabezpieczone na satysfakcjonującym poziomie koszty zakupu energii i gazu – potwierdza Kozieł. Skonsolidowaną oczyszczoną EBITDA, osiągniętą w IV kwartale, szacuje na 339 mln zł. Jeśli na rynku nie dojdzie do dynastycznych zmian w zakresie podaży sody oraz zmian kosztów surowców i energii, to i ten rok powinien być dla Ciechu dobry, począwszy od II kwartału, kiedy wejdą w życie nowe cenniki sody, a spółka będzie księgować koszty po niższych cenach bieżących.

Według Szkopka w tym roku Ciech ma szanse osiągnąć nawet 1,1 mld zł oczyszczonej EBITDA. Siłą napędzającą wyniki grupy będzie oczywiście biznes sodowy. – W środkach ochrony roślin sytuacja jest trochę podobna jak w nawozach, więc tu nie oczekuję wzrostów. Gorzej niż rok temu będzie też zapewne w biznesach krzemianów i pianek poliuretanowych – przypuszcza analityk Erste.

Zabezpieczone koszty

Ubiegły rok zaowocował rekordowymi wynikami finansowymi w grupie PCC Rokita. – Jej oczyszczona EBITDA prawdopodobnie wyniosła w IV kwartale około 330 mln zł. To konsekwencja z jednej strony ciągle rosnących cen chloroalkaliów, a z drugiej stosunkowo niskich kosztów produkcji, w tym głównie zabezpieczonych cen dostaw energii elektrycznej – twierdzi Kozieł. Jego zdaniem dziś wszystko wskazuje na to, że również ten rok będzie dla PCC Rokity wyjątkowo udany za sprawą niskiej dywersyfikacji zachodnich fabryk w zakresie odbiorców chloru. Zbyt duża ekspozycja na budownictwo w Europie może odbić się branży czkawką, na czym może korzystać polska spółka.

– Wyniki PCC Rokita były w ubiegłym roku rekordowe i dziś wszystko wskazuje na to, że również w I połowie 2023 roku zostaną poprawione. Grupa z jednej strony cały czas korzysta z wysokich cen sody kaustycznej, a z drugiej ma zabezpieczone na stosunkowo niskim poziomie koszty zakupu energii elektrycznej – przypomina Szkopek. Jego zdaniem w grupie słabiej prezentują się za to perspektywy dla biznesu polioli. To konsekwencja spadku popytu na ten produkt zgłaszanego przez głównego odbiorcę, branżę meblarską.

Chemia
Piąta instalacja kwasu azotowego w Puławach
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Chemia
Azoty uruchomiły w Puławach piątą instalację kwasu azotowego
Chemia
Orlen wstrzymuje flagową inwestycję Obajtka. Za droga i nierentowna
Chemia
Polska i europejska branża chemiczna mają problemów bez liku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Chemia
Azoty integrują się wokół konkretnych biznesów
Chemia
PCC Rokita liczy na poprawę koniunktury gospodarczej