Od kilku miesięcy kurs ropy naftowej znajduje się w trendzie spadkowym. O ile w czerwcu surowcem gatunku Brent handlowano nawet po niespełna 80 USD za baryłkę, o tyle dzisiaj zbliża się do 60 USD.
Według Roberta Brzozowskiego, wiceprezesa ds. handlowych Unimotu, sytuacja na rynku ropy jest odzwierciedleniem sytuacji geopolitycznej. Zauważa, że w ostatnich miesiącach obserwujemy względne uspokojenie napięć w regionach, które stymulowały wzrost cen surowca, w tym zwłaszcza na Bliskim Wschodzie. Ponadto duże szanse są na osiągnięcie pokoju w Ukrainie. – W efekcie mniejsza presja związana z sytuacją geopolityczną sprzyja utrzymywaniu się trendu spadkowego cen ropy - ocenia Brzozowski. Jego zdaniem dalsza stabilizacja sytuacji geopolitycznej może spowodować, że cena nadal będzie spadać, nawet do poziomu poniżej 60 USD za baryłkę ropy Brent.
Jednocześnie zauważa, że zawirowania związane z dostawami ropy rosyjskiej są niwelowane przez wzrost produkcji w innych krajach. Tym samym rynek tego surowca można obecnie uznać za stosunkowo dobrze zbilansowany pod względem popytu i podaży.
Kurs ropy wpływa na spółki w sposób pośredni
Grupa Unimot, która specjalizuje się m.in. w handlu paliwami, stosuje zabezpieczenia cen produktów na rynkach terminowych (futures), w związku z czym ich zmienność nie stanowi dla firmy bezpośredniego ryzyka. – Niemniej jednak nagłe i krótkotrwałe wzrosty cen oraz polityka cenowa lokalnych producentów stosujących mechanizm oparty na uśrednionych notowaniach z kilku poprzednich dni powodują, że rynek musi w kolejnych dniach „nadrobić” gwałtowne wzrosty. Takie sytuacje potrafią zaburzyć bieżącą równowagę popytowo-podażową, ponieważ w naturalny sposób prowadzą do zwiększonego popytu ze strony klientów, starających się zakupić paliwo po niższych, jeszcze niezmienionych cenach – twierdzi Brzozowski.