Na rynku coraz głośniej mówi się o możliwości wykupienia przez państwowy Polski Fundusz Rozwoju (PFR) pakietu akcji Grupy Azoty, znajdującego się w rękach Acronu, kontrolowanego przez rosyjskiego oligarchę Wiaczesława Kantora. Chodzi o akcje stanowiące niemal 20 proc. kapitału chemicznej grupy. Na giełdzie ten pakiet wyceniany jest na 1,58 mld zł. Zarząd Azotów takiej opcji nie wyklucza. Analitycy zaś przekonują, że realizacja tego scenariusza uspokoiłaby nastroje w polskiej spółce.
Złapać okazję
– Ta sprawa jest rozważana. W tej chwili nie widzimy istotnego wpływu rosyjskiego akcjonariusza, który stawiałby pod znakiem zapytania obecną strukturę właścicielską spółki. Ale oczywiście jeśli będzie taka szansa, jeśli nadarzy się okazja, to można to rozważyć – twierdzi Witold Szczypiński, wiceprezes Grupy Azoty.
Fundusz do sprawy nie chce się odnieść. – Nie komentujemy – ucina Agata Nałęcz, rzeczniczka PFR.
Analitycy w nieoficjalnych rozmowach przyznają natomiast, że odkupienie akcji Azotów od Acronu byłoby zakończeniem trudnych relacji rosyjskiego akcjonariusza z władzami Azotów i ze Skarbem Państwa, który jest głównym właścicielem tarnowskiej grupy. Przez ostatnie lata bowiem Acron był bolączką polskiej firmy. Nie ukrywał swoich zakusów na przejęcie kontroli nad tarnowską spółką i groził, że zaskarży zapisy w statucie Azotów, dające Skarbowi Państwa uprzywilejowaną pozycję wobec pozostałych akcjonariuszy.