W sześciu głównych aglomeracjach sprzedano 16,4 tys. mieszkań, o 5 proc. więcej kwartał do kwartału i 150 proc. więcej rok do roku – wynika z szacunków JLL. To najwięcej od rekordowych kwartałów I połowy 2021 r. Motorem wzrostu była Warszawa, ale tu deweloperzy mieli co sprzedawać: podaż wzrosła o 75 proc. kwartał do kwartału.
Czytaj więcej
We wrześniowych danych nie widać przełamania impasu. Mimo wysokiego zapotrzebowania firmy są bardzo ostrożne przy uruchamianiu nowych projektów. Z jednej strony mogą nie być przekonane o trwałości popytu, a z drugiej wynikający z nierównowagi wzrost cen wcale im nie przeszkadza.
– We wszystkich miastach aglomeracjach popyt można ocenić jako wysoki, co jest spowodowane m.in. wzrostem liczby nabywców korzystających z „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”. Wysoka sprzedaż w Warszawie nie byłaby możliwa, gdyby nie duża liczba mieszkań wprowadzonych w ostatnim kwartale do sprzedaży. Spadek sprzedaży w Krakowie i tylko niewielki wzrost we Wrocławiu związany jest z niewielką ofertą – powiedziała Aleksandra Gawrońska, ekspertka JLL. W sumie na sześciu rynkach deweloperzy wprowadzili niecałe 10 tys. lokali, o 3 proc. mniej kwartał do kwartału. Oferta na koniec września spadła do nieco ponad 34 tys. lokali, poziomu najniższego od I kwartału 2010 r.