Na papierze inwestycji w bród, ale realnie mamy spowolnienie

Jak nie klęska urodzaju, to dołek inwestycyjny – rynek budowlany to od zawsze sinusoida. Programy inwestycyjne wyglądają obiecująco, ale najbliższe kwartały będą dalej pod znakiem hamowania. Czy szans branża może szukać za wschodnią granicą?

Publikacja: 30.07.2023 21:00

W ostatnim czasie szczególnie mocno wyhamowały inwestycje mieszkaniowe. Wzrost popytu na lokale w ty

W ostatnim czasie szczególnie mocno wyhamowały inwestycje mieszkaniowe. Wzrost popytu na lokale w tym roku, podsycany „Bezpiecznym kredytem”, nie przekłada się na odważniejsze decyzje deweloperów. Fot. mat. prasowe

Tylko w lipcu wartość indeksu WIG-budownictwo wzrosła o 14 proc., przebijając 6 tys. pkt – poziom niewidziany od 2008 r. Mówi się, że giełda dyskontuje przyszłość – czy faktycznie na perspektywy budownictwa należy patrzyć z takim entuzjazmem? W ostatnim czasie słychać raczej o wyzwaniach.

Wysoka fala bankructw

– I połowa 2023 r. minęła sektorowi budownictwa pod znakiem wyraźnego spowolnienia. Najtrudniejsza sytuacja jest w budownictwie mieszkaniowym, deweloperzy wciąż wstrzymują się z uruchamianiem inwestycji i czekają na poprawę parametrów makroekonomicznych, która utrwali nową falę popytu na mieszkania – przyznaje Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Według danych GUS w I połowie br. produkcja budowlano-montażowa była wyższa rok do roku o 3,8 proc. O ile budownictwo infrastrukturalne i specjalistyczne wzrosło o odpowiednio 10,8 i 6,6 proc., o tyle budownictwo kubaturowe skurczyło się o 5,3 proc.

– Budownictwo „ciągną” obecnie inwestycje publiczne w ramach kontraktów pozyskanych przez firmy jeszcze w latach 2019–2022. Relatywnie dobre tempo inwestycji utrzymuje się w segmencie drogowym i samorządowym, które są realizowane głównie ze środków krajowych. W zdecydowanie trudniejszym położeniu znajdują się finansowane w przeważającej mierze ze środków unijnych inwestycje w segmencie kolejowym i energetycznym, w których firmy boleśnie odczuwają niedostatek nowych kontraktów – mówi Kaźmierczak. – Zmieni się to dopiero po 2023 r., wraz z napływem funduszy z budżetu UE na lata 2021–2027. Brak środków z KPO próbuje rekompensować PFR ze swoim mechanizmem prefinansowania, ale jest on spóźniony i nie stanowi oczekiwanego przełomu – dodaje.

Ekspert zwraca uwagę, że konsekwencją dekoniunktury w budownictwie jest skokowy wzrost liczby niewypłacalności firm budowlanych, głównie tych mniejszych i związanych z rynkiem mieszkaniowym. W I połowie br. upadło lub wszczęło restrukturyzację więcej firm niż w całym 2022 r. (331 wobec 280!)

– Fundamenty ekonomiczne dużych spółek pozostają stabilne po dobrych wynikach finansowych z lat 2021–2022. Ciągnący się od kilku miesięcy deficyt nowych kontraktów, który prowadzi do ostrej konkurencji cenowej o zlecenia w tych segmentach rynku, gdzie one jeszcze się pojawiają, może jednak doprowadzić do pogorszenia wyników największych grup budowlanych w perspektywie dwóch–trzech lat. Poprawy nastrojów w budownictwie należy spodziewać się nie wcześniej niż w 2024 r., kiedy na większą skalę ruszą nowe inwestycje infrastrukturalne i dojdzie do poprawy warunków realizacji inwestycji komercyjnych – prognozuje Kaźmierczak.

Nowy lider infrastruktury

– Skala spadków rynku budowlanego nabiera tempa: nie widać ożywienia w budownictwie kubaturowym, na szczęście stabilnie zachowuje się segment inżynieryjny, który stanowi przeciwwagę – mówi Szymon Jungiewicz, główny analityk rynku budowlanego w firmie PMR. – Na rynku wyraźnie panuje nastrój i okres wyczekiwania na powrót optymizmu: na uspokojenie sytuacji inwestycyjnej związanej z wojną w Ukrainie (czynnik ten pobudziłby szczególnie budownictwo komercyjne), na obniżenie inflacji, która uniemożliwia ożywienie na rynku kredytów hipotecznych, oraz na odbudowę nowych inwestycji mieszkaniowych – dodaje.

Ekspert podkreśla, że dane o sprzedaży produkcji budowlano-montażowej nie oddają w pełni powagi sytuacji – bardziej miarodajne są np. informacje o produkcji cementu – a tu po I połowie 2023 r. zanotowano aż 18-proc. spadek.

– To, że rynek budowlany się w tym roku skurczy, jest pewne. Pytanie, jak bardzo – zaznacza Jungiewicz. W scenariuszu bazowym OMR prognozuje, że produkcja budowlano-montażowa w 2023 r. skurczy się o 13 proc. w ujęciu realnym. Mieszkaniówka zaliczy 20-proc. zjazd, budownictwo niemieszkaniowe 11-proc. W 2024 r. też spodziewane są spadki. – Prognozujemy, że wyraźne odbicie rynku budownictwa kubaturowego wystąpi dopiero w 2025 r. – mówi Jungiewicz. W latach 2023–2028 zdecydowanie najsilniej rosnącym będzie sektor przemysłowo-magazynowy. Skorzysta on na zwiększonym napływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz trendzie nearshoringu (przenoszenie produkcji z Azji do Europy).

Jungiewicz zaznacza, że najstabilniejsza sytuacja cechuje budownictwo inżynieryjne – choć i tu w 2023 r. spodziewany jest 2-proc. spadek w ujęciu realnym. Prognoza zakłada kontynuację trendu, choć zmieni się lider dynamiki wzrostów. – Po szczycie nakładów na inwestycje transportowe najdynamiczniej rozwijającym się segmentem będzie budownictwo energetyczne. „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.” przewiduje nakłady rzędu 726 mld zł, aż 86 proc. będzie dotyczyć mocy bezemisyjnych: OZE i energetyki jądrowej. W OZE dominuje kapitał prywatny i już obserwujemy prawdziwy boom na farmy fotowoltaiczne – mówi Jungiewicz. – Dobre perspektywy są również związane z modernizacją i zwiększaniem zdolności przesyłowych sieci energetycznych. Bez zwiększenia przepustowości sieci nie będzie możliwa transformacja energetyczna – dodaje.

Odbudowa Ukrainy

Polskie spółki budowlane coraz śmielej starają się o kontrakty budowlane za granicą. W ujęciu strategicznym w kategorii szans można upatrywać w programie odbudowy Ukrainy. Rosyjska agresja trwa, tymczasem świat już debatuje, jak dźwignąć naszego sąsiada ze zniszczeń.

Maciej Niemierka, menedżer w dziale doradztwa finansowego w Deloitte, podkreśla, że odbudowa Ukrainy po wojnie będzie bardzo kapitałochłonnym i złożonym przedsięwzięciem, a ostatnie szacunki Banku Światowego mówią o nakładach rzędu 411 mld dol., z czego połowa to sektory: transportowy, mieszkaniowy i energetyczny.

Jak zaznacza, za udziałem polskich firm w odbudowie sąsiada przemawiają takie argumenty, jak bliskość kulturowa i geograficzna, pozwalająca na obniżenie kosztów oraz czasu logistyki, kapitał na realizacje inwestycji czy konkurencyjne ceny względem podmiotów z Europy Zachodniej. Jednocześnie na skalę zaangażowania naszych firm będzie mieć wpływ wiele czynników.

– Jednym z nich będzie stopień wsparcia polskiej administracji oraz instytucji państwowych. Postępujące zacieśnianie relacji polsko-ukraińskich na szczeblu politycznym na pewno miałoby pozytywne przełożenie na stosunki obu krajów w zakresie współpracy gospodarczej i biznesowej – mówi Niemierka. – Kolejny czynnik to nakłady, jakie zostaną przeznaczone na odbudowę Ukrainy przez poszczególne kraje. Należy się spodziewać, że pierwszeństwo w realizacji inwestycji będą miały państwa zapewniające największe wsparcie. Jednak nawet w sytuacji dominacji kapitału spoza Polski nasi przedsiębiorcy mogą nawiązać współpracę z globalnymi podmiotami, stając się ich podwykonawcami. Sama Polska, dzięki strategicznemu położeniu, może tym samym stać się centrum logistycznym.

Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, zaznacza, że polskie przedsiębiorstwa nie potrzebują szczególnych preferencji. – Nie oczekujemy, że coś będzie nam dane tylko z tego tytułu, że Polacy jak nikt inny zaangażowali się w pomoc Ukraińcom. Polskie firmy działają skutecznie i są w stanie poradzić sobie nawet w warunkach konkurencji międzynarodowej, o ile będą stosowane transparentne zasady finansowania projektów, wyboru wykonawców oraz realizacji umów – mówi Styliński. – Jedną z największych obaw polskich firm jest brak wystarczającej transparentności na rynku ukraińskim zarówno w procesie wyboru wykonawców, jak i na etapie rozliczeń wykonanych robót. W tej sytuacji uważamy, że rozsądnym rozwiązaniem byłoby ustanowienie międzynarodowego nadzoru nad inwestycjami w oparciu o uznane na świecie warunki kontraktowe, w szczególności FIDIC, a kontrakty powinny być denominowane w walutach wymienialnych, a nie w hrywnach.

Szef branżowej organizacji zwraca też uwagę na pewne kwestie, które i przed wybuchem wojny mocno zniechęcały polskie spółki do angażowania się na rynku ukraińskim.

– Jeśli chodzi o sposób dokonywania wyboru wykonawców w świetle przepisów prawa ukraińskiego, uważamy, że formułowane wymogi są nadmiernie restrykcyjne, wymuszając znaczne koszty i problemy administracyjne po stronie wykonawców. Bez wątpienia dostosowaniu powinien ulec sposób dokumentowania spełnienia wymagań przetargowych i dopasowanie go do warunków obowiązujących w UE. W świetle prawa ukraińskiego np. nie jest dopuszczalne składanie ofert przez konsorcjum firm, a ewentualna spółka projektowa musi być zarejestrowana już na etapie składania oferty, a nie dopiero po wyborze oferty wygrywającej. W samym procesie składania oferty obowiązkowe jest tłumaczenie wszystkich załączników na ukraiński, w tym takich np. jak zawarte wcześniej przez wykonawcę umowy o roboty budowlane, a nawet umowy o pracę wszystkich pracowników, którzy będą skierowani do realizacji zamówienia. Analogicznie nadmierne wymogi są określane w odniesieniu do wadium przetargowego, które nie dość, że musi być złożone wyłącznie w formie gwarancji bankowych, to musi być w 100 proc. zabezpieczone środkami wykonawcy – dodaje.

Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku
Budownictwo
Echo z kumulacją